piątek, 4 lipca 2014

Too long. Didn't read. LOL.

''I tak bardzo dużo ludzie mówią o blogu za twoimi plecami. Rozdają sobie adres, komentują. Nie ma w tym niby nic złego,
ale forma w jakiej to robią... No cóż, to tylko czat.
''

Podoba mi się, że wywołałem jakieś poruszenie. Oburzenie jest, więc coś do kogoś dotarło.

Podsumowując pierwsze 150 wpisów i pierwsze pół roku...

Zdecydowanie plusem jest to, że znalazłem wiele osób, które zgadzają się z tym co piszę. Miło jest wiedzieć, że ktoś myśli podobnie i mnie wspiera, choć czasem przychodzi to z zaskakujących źródeł.

Co do natrętów i trolli... Zmalała trochę liczba osób chętnych do kłótni, chyba przez fakt robienia tych zapisów.
Mi to bardzo na rękę. W końcu czuję się jak każdy inny człowiek na pokoju - nieprześladowany.

Z innej strony poprawiłem nieco swój styl wypowiedzi i interpunkcję.
(Nadal mam awersję do justowania. Przepraszam!)

Nie wiem czy o tym już pisałem, ale po trzech miesiącach pisania tego bloga chciałem przestać. Pomyślałem, że na cholerę mi to, że tracę czas, że to nie jest tego warte, że nie mam potrzeby ani pisać ani bywać na czacie. Wtedy przeczytałem wszystkie swoje osobiste notki. Nadal brzmiały dla mnie sensownie, nadal trzymałem się tego co już wygłosiłem, dlatego zostałem przy tej idei. Teraz po pół roku... Jest tak samo. Naprawdę liczyłem, że doświadczę syndromu ''ale ja głupi byłem''. Heh, jednak to ma dla mnie wartość.

Plusem jest też to, że mam coraz większy dystans do siebie i innych, i to, że niczego nie żałuję. Chciałbym pociągnąć tę farsę jeszcze pół roku. W takiej formie lub bardziej... Hmm.. Może jak ostatnia notka - z cytatami wplecionymi w mój tekst. Jeśli pozwolą na to sytuacje.

Minusy to np. uboga tematyka. Ja sam nie mam ciekawego życia, momentami bywa trudne, ale w większości składa się
z identycznych dni. Jestem ograniczony tematami poruszanymi na pokojach, na których bywam. Najczęściej to sprawy sercowe, problemy z innymi ludźmi, prośby o rady, plotki, kłótnie, udowadnianie kto jest mądrzejszy, czasem przerzucanie się poglądami lub komentowanie bieżących wydarzeń. Omijam szerokim łukiem propozycje penisów w kamerkach i seksu za pieniądze. W każdej rozmowie jest coś, co chciałbym przedstawić z boku. Czasem chamstwo, czasem brak konsekwencji. Typowe pułapki szybkiego, bezmyślnego pisania.

No i ludzie. Ludzie... zapatrzeni (?) w jakieś... pół-realne egzystowanie. Dużym obciążeniem i minusem są ludzie stąd. Dokładnie stąd. Różowo-włosa dziewczyna z nadwagą, promująca swoją twarz na 20 portalach, kłamiąca by uchronić swój wizerunek. Kobieta spędzająca tutaj czas z wirtualnym kochasiem, wyzywająca ludzi od dzieci i plebsu, choć sama nie jest
w stanie podejmować rozmowy. Wszelcy myśliciele, katolicy, ateiści, inteligenci, ludzie definiujący siebie etykietkami,
z poglądami, które nie pasują do żadnej z nazw, które sobie nadają. Mój opis w profilu to zbiór nadanych mi przez ludzi z czatu etykiet. Mógłbym zamieścić tam dupka, chama i chuja, ale im więcej złego bym o sobie mówił, tym więcej osób chciałoby mnie poznać.

Tak, paradoksy są przekleństwem tego miejsca. Kłamstwa są tutaj zjadane i rozsyłane jako ploteczki, a o prawdzie mówi się,
że to zazdrość/zauroczenie/końskie zaloty/niedojrzałość/kłamstwa. I każdy tego doświadczył. I każdy się broni przed prawdą,
że to jest wszechobecne, że sami to robimy! Sami mówimy o kimś, że nam zazdrości, że ma problem ze sobą widocznie, a jak ktoś zarzuca to nam, jesteśmy oburzeni.

Kolejny minus - krzywdzący sposób oceny. Nie możecie zarzucić mi stronniczości, nie możecie nazwać obiektywnym. Mówię o tym co widzę, jak to odbieram. Mówię często, że nie mamy nigdy pełnego obrazu, że oceniamy tylko słowa. Bez głosu, bez motywu i bez uczuć. Świadomość tego jest nazywana dystansem, zdrowym podejściem. Tylko gdzie się podziało to podejście
u osób, które tu cytuję? Które wypominają mi ''jak śmiałeś?!'' lub ''oczerniasz mnie!''? Które nie przeczytały więcej niż 5 ostatnich wpisów i mówią mi, że cały blog jest do bani? Które nie zapytały ''ej debilu, po chuj to robisz?''? I tak dowiedziałem się, że ponoć lubię się kłócić. Nie lubię, męczy mnie to gadanie do ściany. Lubię za to pokazywać ludziom, że się mylą.
Ale do niektórych (jak widać z cytatów) trzeba dosadnie. I to chyba najlepiej widać w rozmowie. Kiedy można poczuć, że się irytuję, bawię, bądź nabijam. Zobaczyć z jakiego powodu. Też miewam lepsze i gorsze dni, kiedy wszystko mnie cieszy lub wkurwia. Też bywałem w takich sytuacjach nie raz, nie dziesięć, bo czatuję od lat. Wolelibyście opis z ust jednej strony czy całą sytuację jak na dłoni? Czy cokolwiek by się zmieniło, gdybym napisał na czacie: ''to nie ja zacząłem, to ta druga, podła osoba!''? Ponoć prowokuję. Nie. Mam własne zdanie i nie zawaham się go użyć. Owszem, doczepiam się czasem - łapiąc za słówka lub wypominając coś z innej rozmowy. Nauczyłem się tego na czacie. Zwracania uwagi na konsekwencję
w wypowiedzi. Jestem zdania, że dobrym gadanym można udowodnić wszystko i przekonać każdego. Jeśli mam przed sobą osobę, która ledwie skleca dwa zdania z ''hehehe'' w międzyczasie, albo ignoruje moje wypowiedzi, to walka na argumenty odpada po pierwszym wrażeniu.

***

I tak dochodzimy do ''mówią o blogu za twoimi plecami''. Zdaję sobie sprawę, że to co robię może wydawać się kontrowersyjne. Wzbudza zainteresowanie, niechęć, sympatię. Coś. Ponoć nieważne jak mówią, byle mówili... Ale ja wolę żeby mówili prawdę. Do tej pory mówiono o mnie bardzo bardzo źle, z powodu mojego zachowania. Braku pewnych.. hamulców w rozmowie. Fajnie, że mam sporo odwiedzających, że moja karuzela się kręci, a ja robię łiiiiiiiii. Tylko jak ja mam się z tym czuć? No dobra, jest mi miło, że kogoś zainteresowały moje wypowiedzi. Trochę mniej miło, jeśli ktoś wpada tu sprawdzić, czy nie udupiłem jego znajomego. Jak pisałem nie raz - nie chodzi mi o ośmieszanie kogoś, a o pokazanie emm... schematów powielanych w rozmowach, toku myślenia, tego z jakimi problemami czy tematami ludzie przychodzą na czat. Nicki ułatwiają sprawę i są nadal anonimowe. Parę osób wspominało, że czytają to admini serwisu. Sądzę, że nie jest im nawet wstyd, ale o tym też kiedyś jeszcze napiszę. Czytają to też trolle, hejterzy, dość bliskie mi osoby, znajomi i chyba ludzie z tego serwisu. Do tej pory spotkałem się raczej z... hmm... podejściem, że znajomi osobiście mi mówili co sądzą, trolle wyzywały:
''a co mi zrobisz? na bloga mnie wrzucisz?'', a część osób zaczęła komentować tutaj.

No i tak z mojej strony... Może faktycznie lepiej by było gdybyście choćby anonimowo skomentowali, dali jakieś wskazówki jak to waszym zdaniem powinno wyglądać. Bo głosy poparcia liczą się dla mnie, głosy przeciwne powinny mieć jakieś argumenty lub rady, które mógłbym uwzględnić, bo przecież to co robię jest skierowane do was. A obrabianie tyłka w stylu ''ale on ma paskudne tło'', które do mnie nawet nie dociera, nie sprawi, że ja to tło zmienię. Ktoś poruszył temat ''Mrówek, napisz o swoich najcieplejszych wspomnieniach'', ktoś napisał ''Pisz więcej od siebie'', ktoś inny poprosił o zmianę z trzech notek na stronie na więcej, by wygodniej się przewijało. Ludzie mi gratulują, podziwiają, mówią, że będą czytać.
No, utwierdzają mnie w tym bym pisał. Absolutnie nie posiadam krzty kreatywności, nie wiem co interesuje ludzi poza nimi samymi. Więc nie wiem też jaką tematykę poruszyć. Chciałbym opowiedzieć czasem co czuję, od podstaw w danych momentach, chciałbym napisać o czym marzę, o czym najczęściej myślę. Może w najbliższych dniach wyrzucę z siebie trochę osobistych, znanych ludziom rzeczy o mnie. Bo dobrze się czuję pisząc, mówiąc o tym.

I wiem, że chcecie krótsze notki.
Nikt wam nie zabrania marzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią.
Z przyjemnością wykorzystam Twoje wskazówki w dalszej pracy nad blogiem.