Nic tak nie cieszy z rana jak telefon.
- Stoję pod drzwiami, otwórz mi.
- Są otwarte. Po co przyszłaś?
- A tak, zobaczyć co u ciebie.
Nic tak nie cieszy popołudniem jak telefon.
- Idź do domu, bo ojciec sobie nie da rady ze schabikami.
- Jak to nie da?
- Bo trzeba je pokroić i ubić, a on nie wie jak to ty mu zrobisz, a on usmaży na obiad.
- <opadnięta szczęka, otwarte usta, chwilowy zanik mowy> Chyba jest dorosły i da sobie radę z tym sam??
- No, ale on nie wie jak to idź mu pomóż.
Nic tak nie cieszy wieczorem jak telefon.
- Dlaczego nie przyszedłeś?
- Bo nie miałem potrzeby.
- To przyjdź teraz na kolacje, schabiki są.
- To jednak udało mu się samemu ubić, łaaaał.
- Tak, ale zamiast w bułce usmażył w vegecie.
- <facepalm>
Poszedłem, bo jak zawsze beze mnie żyć nie mogą. Popatrzyłem jak jedno mnie olewa, bo je, drugie mnie olewa, bo ogląda telewizor, trzecie mnie olewa, bo też telewizor - w drugim pokoju, a czwartemu się zachciało o 22 przesadzać kwiatki,
więc też mnie olewa.
Pies się ucieszył.
Czy tak wyglądają wszystkie relacje rodzinne?
Czy nie można spędzić więcej niż 4 godzin w samotności, w swoim pokoju?
Czy nie można spać więcej niż 8 godzin?
Czy trzeba być na siłę cały dzień w domu, gdzie wszyscy cię olewają, ale jak nie przyjdziesz 3 razy na dzień to panikują, dzwonią kilka razy dziennie, przyłażą do ciebie i włażą za tobą nawet do kibla żebyś się przypadkiem samotnie nie wyszczał?!
Na szczęście w środku nocy nikomu nie przychodzi na myśl dobijanie się do moich drzwi.
Ale szukanie towarzystwa na gg o 4 rano to też już kurwa przesada i musiało trafić na mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią.
Z przyjemnością wykorzystam Twoje wskazówki w dalszej pracy nad blogiem.