poniedziałek, 29 sierpnia 2016

''W imię bogów''

Oglądałem sobie ''Agorę'' dziś. Film sympatyczny, nie w moim stylu, ale ładnie zrobiony.

Jest tam scena rzucania warzywami w pomnik bóstwa.

- Posłuchajmy. Czy się skarży?
- Nie.
- Ich usta nie mówią, ich oczy nie widzą, ich nosy nie czują. A jednak poganie padają przed nimi na kolana. Toż to szaleństwo!

***

I tak sobie zacząłem kombinować.. Co jest większym szaleństwem. Miałem kilku faworytów.. Takich jak: mordowanie się wzajemnie z powodu różnicy zdań. Ale chyba nie to mnie uderzyło. Zapytałem siebie, czemu oni obrzucają ten pomnik, czemu czepiają się o te pokłony i modły. Przecież posąg czy obraz nie jest bóstwem, a jedynie jego wizerunkiem, miejscem kultu, kapliczką, kościołem. Czemu mają pretensje, że statua nie jest żywą istotą. Przecież ich własne bóstwo też nie jest człowiekiem. O co, kurwa, ten cyrk?

Ty się modlisz do posągu, ja się modlę do obrazu, a więc wojna. Twój bóg robi to samo co mój, ale ma inne imię, a więc wojna. Obaj są niewidzialni i nikt nie wie czy istnieją, a ich wyznawcy nie biją się na argument, który bóg jest bardziej wiarygodny, hojny, dobry, miłosierny, ale na wyzwiska, błędy, przeinaczenia, szyderstwa... - stul ryj wojujący ateisto, wojna.

Czy ludziom serio aż tak spieszno do podrzynania sobie gardeł? Jak można być przeciw czemuś, czego się nie poznało, a co jest równie idiotyczne jak nasze własne wierzenia? Po co wybijać ludzi i to na dodatek niewłaściwych? Jak to możliwe, że będąc najbardziej oh i ah gatunkiem na tej planecie NADAL nie udaje się ludziom zaprezentować sobą tej ''wyższości''..?

Tyle ewolucji, tyle REWOLUCJI, żeby obserwować na sobie jak wszystko zatacza koło. Jak tyle różnych rzeczy może zostać wykorzystanych jako pretekst do tego samego? To się nazywa prawdziwa ludzka kreatywność. Tak wygląda ta niby wolna wola? Że z miliona rzeczy, czyniących życie ciekawym i różnorodnym, wybierasz po prostu za którą z nich zginiesz lub zabijesz? W swojej lub cudzej wojnie..? Zamykając się na wszystko inne..?

Tylu ludzi ciągle o tym klepie. Tylu ludzi ciągle tego słucha. A koniec ten sam. Nieważne przeciw czemu jesteś, i tak walczysz z ludźmi. I znów masz wojnę. Wydaje mi się, że to wszytko opiera się na czterech fundamentach. Ataku. Odwecie. Obronie. Bierności. Chyba nie da się zrobić niczego innego.

Którym jeźdźcem jesteś, Mrówku? Atakujesz kogo popadnie, bo jesteś sfrustrowany! Bronisz gejów i lewackiego kurestwa, jesteś za komunizmem! Ty masz w dupie cierpienie innych! Nie kochani, Mrówuś to odwet. Za wasze, cudze, swoje i ludzkie słowa, kierowane nie tam gdzie trzeba. Mrówek to bezsilność i oczekiwanie na śmierć, bo śmierć jest słuszna.

***

Z jednym chyba wszyscy się zgodzą:

Wszyscy, całe nasze życia spędzimy z ludźmi, których posrało.

1 komentarz:

  1. Odnośnie bogów mam tylko jedną opinię: to wszystko to pewnie jedna Istota. Zwyczajnie ma rożne imiona w zależności, gdzie ktoś aie urodził. Gdyby wszyscy tak myśleli byłoby prościej...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią.
Z przyjemnością wykorzystam Twoje wskazówki w dalszej pracy nad blogiem.