sobota, 7 czerwca 2014

Jestem aż taki straszny?

Cześć, to znowu ja.
Dziś piszę w związku z tym, że kolejna osoba pisze mi coś w stylu ''teraz się boję z tobą rozmawiać'', ''ale ja nie chcę się znaleźć na twoim blogu'', albo ''mrówek, pohejtuj mnie na swoim blogu plisss'', ''idź się pożal na bloga'' (Swoją drogą strasznie to łechta moje ego, że mam już swoją markę i hejterów, i w ogóle awww.. :D)

Poważnie wydaje się wam, że może tu trafić każdy? Każda prywatna rozmowa? Każdy flirt, każdy dowcip, każda wpadka? Skoro się boicie tu być, skoro się nabijacie z tego co tu zamieszczam, to jasnym jest, że czytacie to, co tu jest. Więc idąc tym tropem - wiecie kto i za co tu trafia. Naprawdę macie tak niskie mniemanie o sobie, by umieszczać się pomiędzy tymi trollami, spamiarzami, kłamcami, hipokrytami i ludźmi, którzy ostentacyjnie pokazują, że nie mają szkoły i kultury? Jasne, to ja decyduję o tym, kto trafi na moją ścianę chwały, kto przekracza moje granice i kto mi podpadnie. Ale są to ludzie... cóż, innego pokroju. Ludzie, którzy za wszelką cenę próbują zaistnieć, ludzie, którzy nie mają odwagi realnie komuś napluć w twarz
i szukają innego sposobu na wyrażanie wulgarności, ludzie, którzy prezentują postawy totalnie sprzeczne z moją, w totalnie nieraz żałosny sposób.

Z jednej strony piszecie mi, że brak mi dystansu i bawię się w jakąś walkę z wiatrakami, że szkoda na to czasu. A z drugiej czytacie to, z różnych powodów. Czasem przyznajecie racje, czasem się kłócicie, czasem naśmiewacie. Mnie bardzo cieszy,
że mam odbiorców, którym mogę coś przekazać. I nieco irytuje, że nie mogę tego wyrazić wystarczająco zrozumiale
i bezpośrednio. W jakiś sposób zasmucają mnie ludzie, piszący mi, że chętnie by mnie poparli, ale boją się potem ''zemsty''
ze strony adminów lub moich bluzgających ''kolegów'', albo wykluczenia z grupy za propagowanie poglądów podobnych do moich. Doceniam, że ktoś słucha i rozumie, i pozwala mi robić dalej to co robię. Ale strasznie mnie w środku gniecie fakt,
że ludzie boją się mówić co myślą. Bo boją się konsekwencji. Bo istnieje taki system, takie przekonanie, żeby się nie wychylać, bo cię zgnoją. Nie toleruję czegoś takiego. A nawet spodziewam się małej partyzantki ze strony ludzi za to, co tu już opublikowałem.

Wiem, że to się na niewiele zda, ale jeśli nie jesteście na poziomie intelektualnym kartofla i nie rzucacie przy tym kurwami na lewo i prawo, to nie musicie się mnie bać. Bo nie zamierzam oceniać zbyt pochopnie, ani zbyt ostro. Choć do tego przekonacie się dopiero z czasem.

No to przejdę teraz do ludzi, którzy chcą na siłę tu trafić.
Nie wstawiam bezsensownych bluzgów, nie robię zamieszania na siłę, żeby tylko mieć co tu wrzucić. Jeśli ktoś zasłuży, to tu się pojawia. Jeśli nie, to się nie pojawia, wtedy milczę lub piszę od siebie, żebyście się nie nudzili. Jedni wolą afery, inni moje notki. Nie wyzywajcie się tylko o to od ''nienormalnych'', bo każdy ma prawo lubić coś innego. Lubię odpisywać na zarzuty jakie mi się stawia. Bo mniej więcej dlatego zdecydowałem się na bloga. Lubię podejmować dyskusję, lubię wyjaśniać o co mi chodzi, lubię odpisywać na komentarze - póki dyskusja jest sensowna. Żadne komentarze w stylu ''żal mi cie'' i ''wypierdalaj'' nie sprawią, że ''będziecie na głównej''. Czytam to prawie codziennie i serio jest to nudne do porzygu. Zacznijcie się dowalać do mojego toku rozumowania, wartości, poglądów albo postawy. Na tym polu od lat nikt mnie porządnie nie opieprzył. Czekam na chętnych.

Dodam na zakończenie, że zdecydowanie bardziej sobie cenię ludzi, którzy napiszą mi ''mam problem z tym co tu wypisujesz
i chcę ci dać w ryj online'' niż tych, których plotki dochodzą do mych wirtualnych uszu, że gadają o mnie, a nigdy nie gadali
ze mną.

W razie dalszych wątpliwości, będę się powtarzać do skutku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią.
Z przyjemnością wykorzystam Twoje wskazówki w dalszej pracy nad blogiem.