Uhhh.. Co jest z tym miejscem?!
Przechodzę ulicą 200 m, mijam 30 osób... Wracam do domu i pierwsza myśl: będą o mnie gadać. Widać to po minach,
po spojrzeniu z góry na dół. Przecież to jest chore! Gdzie się podziała w ogóle anonimowość i olewka, gdzie nikt ci nie zagląda przez ramię, do torby czy nie komentuje o której godzinie wychodzisz z domu?
Ahhh, to wszystko zostało w mieście.
Tam w sklepie uśmiechają się i pytają czy byłem gdzieś w wakacje (''Tak, w piekle.'' - uśmiech numer 5), a tutaj mówią mi jak wyrosłem, pytają co u mamy i czy wezmę te same ciastka co ojciec, pytając przy okazji też o to, która część rodziny do nas przyjechała, bo widzieli samochód... Czy to już nie jest prześladowanie, jeśli każda ''sąsiadka'' choćby mieszkała 30 domów dalej musi mnie wyściskać, obejrzeć, pomacać, powąchać, wypytać, przesłuchać, zapytać o zakładanie rodziny z 5 dzieci
i o sprzedaż działki TANIEJ, po znajomości, bo jako jedyna została niezagospodarowana pomiędzy domami w budowie??
Albo przez cały dzień sterczący w jednym miejscu starsi ludzie filujący na to, kto przechodzi ulicą, kto przejeżdża, wracający do chałup tylko na serial i obiad..
Czy ja muszę doświadczać tej samej paranoi?? Tych samych sztucznych uśmiechów? Tego wymigiwania się wiecznie, uprzejmie, od głośnego powiedzenia: ''Nie znam pani, proszę się odczepić.'', tylko ze względu na to, by nie obrobili dupy mojej matce pod kościołem, jakiego to potworka se wychowała?? Spławiania ludzi pod bramą podwórka, bo muszą za mną leźć całą drogę ze sklepu jakby chcieli żebym ich zaprosił do środka?? Odmawiania drobnych, papierosków, dołożenia się i innych takich?? Czy ja kiełbasę w torbie noszę, że te psy i suki tak za mną łażą i wszędzie mnie znajdują?!
Wiecie co gadają o mojej sąsiadce obecnej? Że skoro z domu nie wychodzi na wieś, to musi być z nią coś nie tak. I zapewne jechała z mężem, do innej parafii do egzorcysty - diabła wypędzać! Bo ktoś ją przeklął albo sama się doigrała z zazdrości
i wredności. Ta da. A co mówią o moim kuzynie, którego ja sam nie znam osobiście nawet? Że jego rodzina uboga, wozi się,
że teraz przez jego ślub z panną z lepszej rodziny oni sami są oh i ah. A on? Alkoholik, narzeczoną ponoć bił, mieli się rozstać, ale dziecko jej zrobił i musieli się pobrać! Rodzina szczęśliwa, teście utrzymują młodych, tak też można żyć i to też można rozpowiadać. Ta da!
A jak głęboko sięga ten paranoiczny syf prześladowań i ''co ludzie powiedzą?!''?
Jesteś w domu, rozmawiasz normalnie mając uchylone okno, przebierasz się w pokoju mając firanki w oknie - słyszysz szept
i zasłanianie zasłonek i pretensję: ''Przecież ktoś usłyszy/zobaczy, bo przecież na pewno oni tam siedzą i podsłuchują!'' Zapraszasz znajomych do mieszkania? ''Przecież cię okradną, pochowaj wszystkie cenne rzeczy!'' Mijasz swoją sąsiadkę
z bloku, witasz, na co twoja rodzinka rzuca tekstem: ''A kto to był? A gdzie mieszka? Czym się zajmuje, jak się nazywa, co robi? Jak to nie wiesz?'' To może jeszcze dorzućmy hicior. Rodzina poznaje twoją dziewczynę, twoich znajomych, obojętnie jaką osobę, dostajesz tekst: ''Ale nie mówiłeś im nic o nas?''.
Absolutnie nic nie mówiłem. Udawałem, że nie mam rodziny!
Nic złego nie mówiłem. Tylko prawdę. Prawda się wam nie podoba? Wstydźcie się sami za siebie. Ja za nikogo nie zamierzam.
Wkurwia mnie już zaglądanie mi przez firany w okna, włażenie do mieszkania i pokoju kiedy śpię, wszelkie nakazy: ''ubierz się ładnie, zachowuj się, nie odzywaj się''. Każde dopytywanie i wnioskowanie ile kto ma kasy, co kto kupił, kto z kim śpi.
Jak oni godzą wścibstwo z tym chowaniem się przed wzrokiem innych ludzi?
Jak można tak żyć?
Jeszcze tylko 3 dni i będę w domu.
Niecha
OdpowiedzUsuńWysłany 02.10.2015 o 16:00
oooo !!! To, to właśnie !!! Sedno……
Tylko co ludzie powiedzą :x