piątek, 8 sierpnia 2014

Nowa definicja ''ciepłego moczu''

Ktoś mnie natchnął do wyładowania nieco swojej frustracji, oczywiście w temacie zasad. Jako, że jestem świnia, dopieprzę się tym razem do zasad harmonijnego i bezkonfliktowego współżycia między ludźmi. Dorzucę oczywiście jak zwykle jakiś cytat, żeby ktoś mnie mógł opierdolić, że się czepiam. :]

Wiem, znowu pitolenie: warto mieć zasady, warto ich przestrzegać. Znowu: a po co to komu, przecież w necie to nie obowiązuje, kto by tam to czytał. Ano więc przedstawię przykład. Zapraszacie do domu nowego znajomego. Zapewne mówicie mu, okazujecie, bądź oczekujecie od niego: rozgość się, jeśli będziesz wycierał ręce to nie moim ręcznikiem, weź mydło
w płynie a nie w kostce, nie otwieraj szafek i szuflad z moimi prywatnymi rzeczami, nie przekładaj moich rzeczy w inne miejsca, nie dotykaj i nie bierz do rąk delikatnych czy osobistych rzeczy, zdejmij buty, nie siadaj na łóżku... I takie tam różne.
To właśnie są zasady. 1. nie pchamy się ludziom w ich przestrzeń prywatną, 2. nie traktujemy ich rzeczy jak swoich,
3. przestrzegamy podstawowych zasad higieny i dobrych obyczajów. Jedni mają mniej elastyczne granice, inni bardziej.
Ale każdy jakieś ma.

''Każdy użytkownik logujący się na czat, zobowiązuje się do przeczytania Regulaminu.'' - którego masa osób nie czyta.
A skąd to wiadomo? Regulamin znajduje się obok instrukcji jak korzystać z czatu, z opisem funkcji, emotek czy innych rzeczy, o które pytają ''nowi na czacie''. No jakoś przegapili.

Oczywiście każda strona, forum, czat, przedstawia ''warunki korzystania z usług''.
W momencie logowania się, rejestrowania, zgłaszania udziału, oświadczamy zapoznanie się z regulaminem. To coś jak przycisk ''dalej'' przy instalacji. Wiele stron posiada zapisy, że to co na nich umieścimy, staje się własnością serwisu albo własnością ogólnodostępną, gdzie każda losowa osoba może skopiować i wykorzystać naszą pracę powołując się na regulamin. Drugie tyle stron, zwłaszcza czatów i blogów, posiada jedynie zapisy o netykiecie. Czyli: jeśli będziesz kogoś obrażał to ci pogrozimy palcem, ale w sumie to możesz robić co chcesz. Fakt, bez tego ciężko byłoby się wypowiadać na kontrowersyjne tematy. Ale... Poza regulaminem, czatykietą, netykietą, etykietą i zasadami społecznego tolerowania się nawzajem, na mojej ukochanej czaterii istnieją stróże właściwego porządku rzeczy.

''DOBÓR KARY ORAZ JEJ DŁUGOŚĆ NALEŻY DO ADMINISTRATORA I ZALEŻY OD JEGO OCENY KONKRETNEJ SYTUACJI.'' - a jak ci nie pasuje, to odpiszemy ci na maila po tygodniu, że rozmawialiśmy z adminem i on ma inną wersję zdarzeń niż ty.

Fajnie, wyobraźmy sobie, że na jeden dzień posiadam władzę anihilacji jednostek wybitnie drażniących moje wrażliwe poczucie smaku. Więc, wkurzam się - wywalam jak leci. Ban, ban, ban, ban. Za nazwanie kogoś baranem, za sianie zamętu,
za spam, za obrażanie uczuć, za brak kultury osobistej, za nadmiar gifów. I kto mi zabroni? :D No właśnie nie wiem kto, bo niestety nie mam bladego pojęcia jak to wygląda od środka. ''Ci wyżej nich'' nie zdradzają w jaki sposób wszystko uchodzi bezkarnie ''tym wyżej nas''. Nie dowiedziałem się także, w jaki sposób użytkownik jest chroniony przed nadużyciami ze strony administracji. Nie ma żadnej listy, co grozi adminowi za nieprzestrzeganie regulaminu, ale jest piękna lista co grozi użytkownikowi. Oczywiście - o karze decyduje admin. Wedle uznania. A czemu mnie ciekawi taka podstawa do zarządzania tym burdelem? Bo taki Admin ma ''pomagać innym oraz usuwać z czatu osoby nie przestrzegające czatykiety'' - oraz jest położony nacisk na słowa: ''Admin też człowiek.''. Więc, człowiek taki miewa gorsze dni, znajomych, własne zasady, którymi się kieruje, a przy ilości użytkowników idących w grube tysiące, nikogo nie będzie obchodzić ''konkretna sytuacja''.

Zabawne jest, że gdy pytasz różnych adminów o tę samą sprawę, zyskujesz różne odpowiedzi, jasno pokazujące, że nikt nic nie może zrobić. Albo są niedoszkoleni co i jak, albo to poza ich możliwościami, albo nie pamiętają, albo odsyłają do szefów. Wcześniej już pisałem jak mniej więcej wygląda kodeks admina - zbiór pieprzenia o tym, że pomagać, szanować, chronić, uświadamiać, być miłym. Nie dorzucili tam bycia: odpowiedzialnym, szczerym, ludzkim, bezstronnym. Więc tego nie wymagajcie nigdy. Admini zasłaniają się też masą obowiązków - niestety, obowiązki te nie zostały nigdzie jasno zdefiniowane. Dlatego tak właściwie to jebie mnie co oni mają do roboty, ja wymagam od nich tego minimum, które płynnie i ogólnikowo opisali, dając pole do interpretacji. Skoro oni mogą się tym zasłaniać, to ja też mogę to podciągać pod swoje widzimisię.

Więc, zbiór zasad gwarantujący nam wszystkim to, że nas ktoś nie wyzwie od pedofilów, żydów, nie powie, że ''zapierdoli naszą matkę, bo tak'', że ktoś nas nie będzie prześladował, śledził i nękał wyzwiskami co parę minut/godzin/dni - czyli, że nie zepsuje nam dnia przez łamanie zasad, tak naprawdę okazuje się tylko zbiorem w stylu: bądź uprzejmy, przemilczaj jeśli coś ci nie pasuje, nie prowokuj. Jeśli ktoś łamie regulamin w sposób rażący, konsekwentną recydywą - idź na policję albo do sądu. Więc podsumowując: jeśli przychodzisz do pubu wypić w spokoju piwo, a ktoś wszczyna awanturę, dowala się do twojej dziewoi albo drze ryja i pali, to ochrona proponuje ci opuszczenie lokalu, zgodnie z warunkami wstępu i korzystania, czy zakupu drinków, na które się zgodziłeś siadając przy barze. ;) Nie muszę dodawać, że postawa akceptacji i uległości sprzyja spychaniu ludzi uprzejmych na dalszy plan, panoszeniu się trolli i wulgarnych osób, przez co rozmowy przechodzą w falę wyzwisk, kłótnię lub całkiem się wypalają i milkną.

Wiecie, że nie wolno udostępniać zapisów korespondencji z serwisem? W moim przypadku by to jasno pokazało, że nie dostałem odpowiedzi na 3/4 zadanych pytań, na większość zarzutów czy pokazanie sprzeczności. Nawet głupiego: tej i tej informacji nie udzielimy, bo to i tamto. Tylko całkowite olewanie, jakby zapisany tekst nie istniał. Niestety, jeśli nie masz podkładki dla swoich słów, jeśli nie wytkniesz w tekście dobitnie co ci się nie podoba i dlaczego masz prawo być wkurzony - zostaniesz zwyczajnie zignorowany. A tak, możesz liczyć na słowa: ''Nasi fachowcy już się tym zajęli, ale nie powiemy ci jak, życzymy miłego dnia.''.

O dziwo takie traktowanie ludzi jest oczywiście legalne, dopuszczalne i całkiem moralne.
Tylko czy przypadkiem ktoś tu nie zapomniał, że ludzie to nie towar?

Droga Redakcjo, wypadałoby podnieść jakość świadczonych usług, zapewnić bezpieczeństwo i komfort użytkowania, zamiast tylko ciągnąć pieniądze na ''atrakcyjne funkcje dla samotnych''.

Uprzedzając komentarze: ''Jak ci się nie podoba to tam nie wchodź.'' - gdyby każdy człowiek, który myśli podobnie wyszedł
i nie wracał, zostałyby tam tylko osoby chętne odreagować chamstwem lub szukające seksu i flirtu. Bo niestety wiele osób podziela powyższy pogląd, ale nie chcą rezygnować ze znajomości i miejsca, gdzie mogą pogadać z podobnymi sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią.
Z przyjemnością wykorzystam Twoje wskazówki w dalszej pracy nad blogiem.