Pozytron: Dalej bredzicie? Zamiast się ze znajomymi spotkać w sobotę. Co?
wibrująca_mrówka: a gdzie są twoi znajomi?
Pozytron: Wczoraj się z nimi widziałem.
wibrująca_mrówka: my ze swoimi też
Pozytron: Mrówka, kłamiesz.
wibrująca_mrówka: to ty zacząłeś
Pozytron: Nie zacząłem. Taki zabawny na czacie jesteś. Dlaczego nie imprezujesz dzieląc się z innymi, tymi "żartami"?
W ogóle dziwi mnie, że po patrzeniu przez ileś godzin w ekran, ma się jeszcze siły na żarty.
wibrująca_mrówka: bo właśnie dojadam pizzę i się samemu świetnie bawię?
Pozytron: wibrująca_mrówka , zastanawiam się czy ty czegoś nie bierzesz. Zawsze masz dobry humor.
wibrująca_mrówka: otóż nie zawsze. ale ktoś kto trolluje a nie poznaje ludzi, niestety tego nie zauważy.
***
Zawsze mam dobry humor, wyglądam na nieszczęśliwego, zachowuję się jak cham i jestem świetny w wysłuchiwaniu ludzkich problemów.. Cóż. Ile osób tyle opinii.
Moim dominującym humorem jest coś między smutkiem a pustką. Kiedy raczej nie uświadamiam sobie jakichś konkretnych uczuć a po prostu ''robię rzeczy''. Chodzę na autopilocie, kupuję te same rzeczy, mam w miarę spójny plan dnia. Wedle obcych ludzi, na pierwszy rzut oka, jestem szczęśliwy. Mam wszystko czego mógłbym chcieć, na wszystko czego potrzebuję mnie stać, mieszkam i żyję wygodniej niż niejeden student. Tylko w środku coś nie styka. Bliżsi znajomi to zauważają i są... hmm.. często przerażeni, tym co mówię lub opowiadam. Nie wiedzą jak reagować na nagłą zmianę mimiki, na gorsze dni czy bezpośrednie odpowiedzi na ich pytania. Więc to chyba nie tak, że jestem nieszczęśliwy i tyle.
Raczej.. jestem nieszczęśliwy w takim świecie, wśród takich ludzi, źle mi z takimi uczuciami. Świat jest piękny, ale niesprawiedliwy. Ludzie nie są dobrzy i szczerzy. Trzeba się dostosowywać do coraz gorszych reguł, poświęcać coraz więcej siebie by nadążyć. I czekać aż to wszystko pieprznie. Nie podoba mi się uczucie oczekiwania na coś nieuniknionego. Nie lubię ''kwestii czasu'' mimo, że najczęściej jest dla mnie korzystna. Nie lubię wybierania pomiędzy rzeczami, które powinny stać na równi. Nie lubię walki o to, by żyć przeciętnie, by dostać to co jest mi potrzebne, by nie zostać w tyle za innymi. To wymaga pozbycia się pewnej dozy wrażliwości. Spalenia pewnych mostów. Odcięcia się od pewnych spraw.
Czy bycie dobrym tylko dla tych, o których wiem, że na to zasługują, jest złe? Żadna z osób, nakazujących mi rozdawanie siebie na garści i wiadra, nie ruszyła dupy na centymetr by komukolwiek pomagać tak, jak tego wymagają ode mnie.
Czemu ludzie tyle ode mnie wymagają?
***
Ostatni raz kiedy brałem jakiekolwiek środki na zmianę nastroju... wziąłem ich za dużo.
Imięmięmię
OdpowiedzUsuńWysłany 08.10.2014 o 04:58
Bieganie? Pływanie? Trawa? Energy drink? Papieros? A może yerba mate? Moje ‚tabletki’. Częstuj się.
Mrówek
UsuńWysłany 08.10.2014 o 18:42 | W odpowiedzi na ~Imięmięmię.
Zdecydowanie wolę coś innego niż pot i popiół.
Chłodny wiatr, noc, ulubiony szalik, tiramisu, spanie do południa, krzyżówki, wyjście daleko w pola gdzie nie widać z żadnej strony zabudowań na horyzoncie. Jak Ci się podoba? Poczęstujesz się?