niedziela, 21 września 2014

Twój Partner i 30 losowych osób lubi to

Siedzę sobie z kubkiem gorącego, wiśniowego kompotu w garści.. I nagle trafia mnie szlag.

Nie jestem fanem fejsika ani tłitera ani innych instagramów. Jestem fanem prywatności, anonimowości, wolności wypowiedzi bez obrzucania kogoś błotem i bez pokazywania twarzy czy cycków. (Jakkolwiek zabawnie to nie brzmi w ustach kogoś, kto pisze bloga o publicznych osobach i sobie.) Naczytałem się tu dużo o orientacjach, związkach, wychowaniu, chorobach, pracy, sensie życia, tragediach rodzinnych, molestowaniu i przemocy.. Rozumiem, że ludzie chcą się dzielić swoimi smutkami. Rozumiem, że szukają kontaktu, tańszej i szybszej drogi, wsparcia. Zdaję sobie sprawę, że dla każdego różne problemy mają różną wagę.

Ale dla mnie są pewne granice przyzwoitości.. Rozumiem pytać o sposób na naprawę małżeństwa, prywatnie, opisując swoją wersję, emocje i wydarzenia. Rozumiem być gejem, który zastanawia się nad swoim związkiem i tym czy jest traktowany poważnie, jeśli dostał jakieś niezrozumiałe sygnały. Wiem, że ludzie wolą zapytać i pogadać anonimowo, że mniej się krępują. Tylko, że są pewne sprawy, o których nie mówi się obcej osobie, a jeśli już to mówi się delikatnie, w odpowiedniej chwili czy w odpowiedni sposób. Co mam na myśli?

Np. tę Panią:

- Siemka
- hej
- Mozna zapytac o cos??
- mhm
- No bo chce zrobic cos szalonego a ogranicza bol i nie wiem jak go zniwelowac
- nic mi to nie mówi.
- No ten teges
- nie rozumiem czego chcesz ani o co ci chodzi
- O defloracje bezbolesna
- wiesz co.. porozmawiaj o tym z jakąś kobietą..

***

Rozumiem, że czat to miejsce na tematy o ludziach i życiu.. ale.. gdzie jest granica?
Czy słowo ''psycholog'' serio musi otwierać ludzkie głowy i rozwiązywać języki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią.
Z przyjemnością wykorzystam Twoje wskazówki w dalszej pracy nad blogiem.