wtorek, 17 listopada 2015

Wybieraj. Rozkazuję.

Sądziłem, że szał na uchodźców i emigrantów minie, że nie będę musiał poruszać w ogóle tej kwestii. Jako że emocje
i nagonka są coraz większe, a ludzie posuwają się do rękoczynów i jawnej agresji.. Jednak dokończę ten wpis.

***

Do pomarudzenia sobie tutaj na ten temat, skłoniły mnie dwa obrazki dotyczące wyboru. Pozornego wyboru.

''Komu wolisz pomóc?'' - typowe pytanie z serii: ''Kogo kochasz bardziej, mamusie czy tatusia?''.



Które wybierasz?

A może ktoś pomyślał, by podzielić porcję i nakarmić oba?? Może ktoś pomyślał, że to nie jest tak prosta decyzja, podyktowana jedynie narzuconą formułką i nakazem? Czy ktoś pomyślał, że tu chodzi o życie dzieci i jedyną słuszną, miłosierną i dobrą decyzją jest zadbać o KAŻDE dziecko? Okazuje się, że mało kto tak myśli w naszym pięknym, katolickim (!!!) kraju.

Poczytałem komentarze. Dowiedziałem się, że można mieć w dupie oba dzieciaki, bo ''to nie moje zmartwienie''. Bo żadne nie jest NASZYM dzieckiem. Część osób nie identyfikuje się z obrazkiem, odsyła całą odpowiedzialność do organizacji zajmujących się pomocą lub rodziców dzieci. Można także pomóc jedynie Ahmedowi, dlatego, że on wymaga większej interwencji i nakładów tej pomocy.. Bo najpewniej zginie przed 10-15 rokiem życia, nie ma szkoły, dzieciństwa, a jedynie koszmary senne. Ale to nie spotyka się z sympatią ''patriotów'', którzy wolą pomagać tylko swoim i ganić ludzi, którzy dokonali ''ZŁEGO'' wyboru. Więc by uniknąć szykanowania ze strony sąsiadów - od początku TRZEBA wybrać Stasia.

Biorąc pod uwagę hejterstwo i wykorzystywanie tematu do granic możliwości - autor chciał chyba pokazać, że.. no właśnie, kurwa, nie wiem co chciał pokazać, poza: ''wolisz pomagać swoim czy potrzebującym?''. Bo które dziecko na obrazku WYMAGA pomocy? To, które uczy się w szkole, w czasach pokoju, które jest zadbane i zapewne ma rodziców? Czy to, któremu zabrano dzieciństwo, spokój i narzucono od małego nienawiść, które najprawdopodobniej nie dojada, które szybko zginie, a przed tym zostanie wykorzystane seksualnie? Bo nie kryjmy się, ale w takich miejscach to jest wysoce prawdopodobne. Jaki jest sens pokazywania chińskich dzieci szyjących adidasy, indyjskich nastoletnich prostytutek czy armii afrykańskich dzieci z karabinami, a potem żądania (!!!), aby człowiek, poruszony widokiem cierpienia, poniżenia czy patologii, wybrał pomoc tylko jednemu dziecku - polskiemu?! Pokazanemu w szkolnej ławce, najedzonego i czystego. I w czym ja mam Stasiowi pomagać? W lekcjach?! Zauważam, że coraz więcej rodziców preferuje bezstresowe wychowanie i olewa całkiem swoje dzieci, nie ucząc ich niczego i nie spędzając z nimi właściwie czasu. Ale ja tego przecież za nich nie nadrobię.

W tym wszystkim milczą chyba tylko te osoby, które coś robią. Te, które wspierają różne organizacje, te które mają
i wychowują dzieci, te, które wiedzą, że na co dzień każdy z nas ma w dupie biedne głodujące afrykańskie dzieci - tak samo głęboko jak głodujące czy osierocone polskie dzieci. Bo ludzie zajęci są własnymi sprawami, bo nie stać ich finansowo czy nie chcą ryzykować życia, jadąc gdzieś jako działacz/misjonarz/wolontariusz. Bo przeciętna osoba, mimo smutku i złości i tak wybierze pomaganie w najmniej kosztowny dla niej sposób, tym osobom, które ma najbliżej.

Obrazek pokazuje tylko jedną pozytywną rzecz i tylko wtedy, gdy się z nim nie zgodzić.
Masz prawo pomagać każdemu, kto według ciebie na pomoc zasługuje, nieważne czy jest to Ahmed, któremu potrzeba wolności i normalnej rodziny, czy Staś, z którym trzeba przerobić czytankę. Masz prawo pomagać w taki sposób na jaki cię stać. Masz prawo wybrać więcej niż jedną możliwość! Bo istnieje wiele słusznych możliwości! Przy sprawach szarych,
a nie czarno-białych, zawsze znajduje się kompromisy czy zupełnie nowe wyjścia. Być może to właśnie był cel autora!!! Zmuszenie ludzi do wyobrażenia sobie innego porządku rzeczy, zrozumienia tego jak się zamykają we własnym kraju
i poglądach. Jak sami wpędzają się w sidła strachu i agresji, jak zapominają o tym, że drugi człowiek też czuje.
Jeśli taki był cel autora to wiele osób tego nie zrozumiało.

Na koniec pojawia się pytanie.. Co jeśli chodzi tu o pokazanie, że każdy jest terrorystą już od dziecka, że nie da się go zmienić ani pomóc? Że nawet dziecko może zabić. Że właśnie dlatego żadne z tych dzieci nie zasługuje na zaufanie, życie i pomoc.
Co jeśli to prezentacja systemu, który szkoli sobie niewolników, którzy i tak nas kiedyś zdradzą? Czy w takim przypadku.. wolno nam oceniać i skazywać dzieci? Moim zdaniem nie. Bo to dorosły kształtuje świat dziecka. A tym dorosłym może być zarówno fanatyczny wyznawca religii jak i ktoś, kto wyciągnie pomocną dłoń bez uprzedzeń.

***

Wszelkie kampanie, nie tylko te społeczne czy idiotyczne, posługują się wizerunkami matek z dziećmi lub samych dzieci.
Do bólu. Bo to zwyczajnie działa.



Co autor miał na myśli i czemu jest to bez sensu?

''To może spotkać twoją rodzinę!''

Ktoś chce nakłonić ludzi do... heh... walki, dając im 'kopa', że los ich rodzin jest w ich rękach. Piękna inicjatywa. Tyle, że sami ludzie przyznają, że nie mają najmniejszego wpływu na to, czy uchodźcy trafią do nas czy nie. Cała ta ''walka'' odbywa się i tak jako nerwówka postów wyrażających znudzenie, nienawiść lub obojętność. Poza tym, ktoś zwrócił uwagę czy serio tak duży kraj, z jedną dominującą religią, jest w stanie poddać się od razu kilku tysiącom imigrantów? Czy ludzie zaczną się za naszego/przyszłego pokolenia nawracać ze strachu przed egzekucją i zaczną owijać swoje dzieci w ręczniki? Będą tak robić ci słabi psychicznie kolesie, którzy teraz w liceum grzmią, że czekają na imigrantów i spuszczą im wpierdol? A potem w wieku lat 40 będą kupować córeczkom hidżab? Wszyscy zgodnie twierdzą, że nie jesteśmy bogatym krajem i nie mają czego tu szukać, bo ludziom tu źle na socjalu. Więc skoro nikt się do nas nie pcha i nie będzie pchał, nawet jak już się dorwą do bogatej Europy, to jaki jest, kurwa, sens się tak pchać do walki? Skoro nie ma nadal z kim, nie ma nadal jak, a pozostaje tylko poczucie zagrożenia i nierozładowana frustracja, żrąca młodych ludzi od wewnątrz.

Niech mi ktoś wyjaśni.. czemu ma służyć masa ataków na ludzi opalonych, legalnie tu pracujących, będących tu w delegacjach lub tych, którzy są naszymi sąsiadami od wielu lat? Czemu nikt się nie pofatygował na/za granicę robić rozróby? Czemu nie ma takiej inicjatywy spuszczania wpierdolu komu trzeba i jak trzeba? Jest masa Romów, którzy w jawny i bezczelny sposób niszczą okolicę, w której zamieszkują, kradną, żebrzą na ulicach czy opluwają ludzi, a jakoś nie widziałem żadnej inicjatywy społecznej przeciw nim na taką skalę. Czemu tutaj nikt nie jest chętny do napadania 4 na 1? Czemu tutaj nikt nie czuje się odpowiedzialny za bezpieczeństwo swoich rodaków? Ah. Już wiem. Bo w tej sytuacji realnie można spotkać napastnika, a niewielu jest odważnych, którzy stanęliby z zagrożeniem twarzą w twarz. Internetowa wojna jest łatwiejsza.

A jak będzie wyglądać ta wojna jeśli zachłyśnięci testosteronem, adrenaliną i frustracją nie pojadą do Francji czy Niemiec
zrobić porządku? Nasi chuligani będą rozwalać kioski i obijać ryje przechodniom, którzy nie zgadzają się na obijanie ryjów komu popadnie. Terroryści w tym czasie będą kontynuować swoje plany dotyczące zamachów, bo od powstrzymywania ich są dużo lepsze służby niż kibole i nacjonaliści. Obie grupy pragnące rozlewu czyjejś krwi NIGDY się nie spotkają w wielkiej epickiej bitwie. Będą tylko ranić postronnych. A kto na tym ucierpi? Oczywiście najsłabsi - rodziny z dziećmi, które nawinęły się pod piąchę, kij lub bombę.

''Nasza kultura dobra, ich zła!''

Nawet ja nie znam ich kultury tak dobrze jak bym tego chciał. Pojawiają się argumenty za tym, że będą zmuszać kobiety do chowania się w worek, będą gwałcić 13-latki i obcinać nam głowy. Że taki nakaz religijny. Ci z muzułmanów, z którymi ja miałem do czynienia, w ogóle uznawali to za głupotę. Tłumaczyli, że są różne odłamy, różne sytuacje i religia sama w sobie nie nawołuje do morderstw. Że to ludzie ją wykorzystują do uzasadnienia swojego terroru. Że są mniej lub bardziej fanatyczne wspólnoty. Że tak jak katolicy nie lubią Świadków i Żydów, że tak, jak istnieją Rydzyki i mohery, tak samo tam istnieją podziały. W naszej kulturze mamy księży pedofilów lub gejów, mamy kult wódki przy każdej okazji, mamy ludzi milczących na temat przemocy u sąsiadów, obojętność przy wypadku na ulicy, nowobogackość i ''polaczkowatość''. Wiele rzeczy robi się na pokaz, bo wypada, bo należy. Sami Polacy z jednej strony są gościnni, a z drugiej ich mentalność nadal oscyluje między ''Sami swoi'' a ''Dzień świra''.
Nawet kobiety w naszym kraju krzyczą, że są uciskane i muszą protestować i walczyć o swoje. Tak, walczyć. Głównie z mężczyznami. Którzy lubią za nie wybierać co dla nich dobre. Jest duża szansa, że jesteś mężczyzną, który chce walczyć za kraj i bronić kobiet, ale równie duża, że nie jesteś mężczyzną, który wie co chce dać swojej ojczyźnie
i swojej kobiecie. Bo zarówno bycie mężczyzną, walka jak i obrona - składają się z wielu rzeczy, zaczynając od tego DLACZEGO to robisz, poprzez to JAK to robisz i jakie są KONSEKWENCJE twojego działania. Moje odczucie jest takie, że mężczyzna ''broniący'' kobiety przed innym mężczyzną tylko po to, by ją tak samo ograniczyć i wykorzystać, wcale nie jest takim zajebistym husarzem za jakiego się ma. Chcesz bronić kobiet i robisz to rozwalając śmietniki na ulicach twojego kraju? Kobiet, które czują się zagrożone twoją obecnością i twoją ideologią, twoją mordą w kominiarce, obecnością twoich kolegów pod blokiem o godzinie 22:00, bardziej niż grupą ludzi w kraju, do którego nie pojadą nawet na wakacje? W czym jesteś lepszy i jak wysoka jest twoja kultura w tym przypadku?


Jeśli chcemy przed czymś ostrzegać i przed czymś się bronić to wypada to poznać. A dopiero potem krzyczeć i nawoływać do nienawiści jeśli to, co poznamy jest złe. Niestety osoby, które opowiadają co widziały na żywo czy informują innych
o banalnych podstawowych rzeczach - są odbierane jako zwolennicy terrorystów. Są zagłuszani w agresywny sposób. Wysłuchują gróźb: jeśli jesteś z ''ciapatymi'' to zasługujesz żeby cię zgwałcić, pobić, zabić. I ja to widziałem, czytałem. Spotkałem się z tym. Ingerowałem w rozmowę żeby skończyła się agresja a zaczęła wymiana poglądów. Wiem doskonale,
że ja sam będę potępiony przez wielu zwolenników napiętnowania ludzi o innej orientacji, kolorze skóry, religii czy kulturze. Chciałbym w tym temacie polecić film o rasizmie, w którym został poruszony wątek tego, jak kobieta walcząca o prawa czarnoskórych została wyklęta przez swoją społeczność, jak ucierpiały na tym także jej dzieci. W kontekście tej notki interesuje mnie tylko ten jeden wątek z filmu. Może to zwróci ludziom uwagę, że ich zachowanie jest niewłaściwe i cholernie bolesne. Film to ''Niebieskoocy'' z 1996 roku i mówi o typowym, prawdziwym prześladowaniu. Pokazuje genialny eksperyment, barierę kulturową i najczęstszy stosunek ludzi do odmienności. Warto go obejrzeć tak czy siak.

Poza tym, na obrazkach mamy dwie dziewczynki ubrane według nakazów tradycji, kultury, rodziców i religii. Bo strój ludowy jest najczęściej strojem dożynkowym, zakładanym do kościoła na uroczystość i z tym mi się najbardziej kojarzy. Komentujący nazywają ten strój brzydactwem. Czyli trochę nie ten target znowu. Nie każdy identyfikuje się z wsią, ludowością, katolicyzmem. I nie każdy uważa je za symbol polskości. Być może 50 lat temu tak było, bo nadal mi Polska kojarzy się głównie z wsią - bocianami, zielenią, chlebem ze smalcem, obrusami i prześcieradłami suszącymi się na sznurkach.
Ale obecnie to się zmieniło i ja sam nie wiem, co jest symbolem polskości. Bo jedyne co dzięki internetom mi wpada do głowy to buractwo, brak umiaru w piciu, cwaniactwo i aby żyć taniej, wychowywać dzieci na jak najbardziej przeciętne, jednocześnie oczekując od nich bycia prawnikami i lekarzami, którzy dadzą utrzymanie w przyszłości. I moje doświadczenia potwierdzają to. Stereotypy stają się prawdą? Słyszałem, że każda religia ma zalety, a wady nie są winą ideologii lecz ludzi, którzy ją dostosowują do swoich celów.

Dzieci są złym przykładem do pokazywania przepychanek pt. co jest dobre, a co złe.

Są zależne od rodziców i z góry skazane na ich poglądy. Najbanalniejszym przykładem jest chrzest i pojęcie wychowania
w wierze. Rodzice mają wpływ na masę spraw w dziecięcym i późniejszym życiu. Więc chyba nikogo nie zadziwi fakt, że dziecko katolików będzie ubrane zgodnie z katolicką konwencją, a dziecko wyznawców Islamu z ich konwencją. I nie będzie to winą dziecka. Będzie to decyzja rodziców o tym, którą z religii przekażą swojemu potomkowi. Jakie wpoją mu zasady.
Do tego nie wiem czy wiecie, ale mamy wolność wyboru wyznania. Wspomniałem, że żyjemy w kraju z jedną główną religią. Więc czy naprawdę sądzicie, że w ciągu najbliższych lat staniemy się niewolnikami obcej ideologii, narzucanej jedynie przez jeden z terrorystycznych i skrajnych odłamów? I to na tyle, żeby chować dzieci w domach i modlić się na ulicy do innego boga? Naprawdę takie obrazki z dziećmi pokazują przyszłość Polski? Moim zdaniem pokazują tylko jej słabość
i głupotę Polaków. Atakujących kogo popadnie, a nie myślących jak się zabezpieczyć przed tymi, którzy realnie nam zagrażają. Polaków ulegających powszechnemu strachowi, niechęci i nastrojom w Europie.

Możemy sprzeczać się co do tego jakie wychowanie jest najlepsze dla naszych dzieci. Możemy szukać rozwiązań mających na celu ochronę ich dzieciństwa i podarowanie im szansy na spokojne życie. Ale jedyne co się teraz dzieje dookoła to strach
i przerażenie, że obca kultura wyprze z dnia na dzień naszą własną. Mamy wybierać już, w tej chwili, oni albo my. Naród przeciw narodowi. Religia przeciw religii. Mimo, że każda taka walka odbywa się przede wszystkim w człowieku i w jego domu, jego okolicy. Nie idziemy na wojnę, ale szukamy sobie wrogów. Nie mówimy, że będziemy się bronić przed agresją, tylko ją podżegamy w nas samych. Dlaczego nikt tak jawnie i ostro nie walczy o wyparcie z wszelkich kultur elementów okaleczania, swatania nieznajomych, małżeństw z dziećmi, braku wolności wyrażania siebie? To są złe elementy obecne w kulturach, ideologiach, systemach, które wpływają na całe ludzkie życie. Łatwiej krzyczeć o jebaniu kóz niż o tym poczytać?? Czemu krzyczy się na całą rasę, grupę, kraj, kulturę.. mówiąc, że złe jest wszystko? Czemu ludzie się aż tak od siebie odcinają, agresywnie i często w imię boga i dla niby dobra własnych dzieci? Dziećmi chcecie uzasadniać absolutnie każdą głupotę, którą robicie w życiu? Czemu ludzie nie chcą walczyć ze złymi, krzywdzącymi już od dziecka elementami
w religii, kulturze, tradycji, a tak bardzo chcą walczyć między sobą i przelewać krew? Prościej jest kogoś opluć niż wyplenić zwyczaj... ale od tego drugiego nie płaczą dzieci.

Czy serio tak dobrze jest stereotypowo porównywać kultury? Wartościować je? Łączyć i kojarzyć ze wszystkim co najgorsze? Nie znając ich historii ani powodów, dla których ludzie trwają w tych poglądach? Nie można zamiast tego hejtować złych zachowań i krzywdzenia ludzi? Albo podążania ślepo za narzuconymi schematami? Nie można hejtować mieszania dzieci
w wojny dorosłych? Jest tyle tematów, które można i trzeba poruszyć.

***


Jak najbardziej jestem za tym, żeby menelstwo i dziadostwo deportować w pizdu, a ludziom potrzebującym pomóc. Jestem za wprowadzeniem ograniczeń, za rozwiązywaniem problemu u źródła, zamiast przerzucać ludzi z miejsca na miejsce i zwalać odpowiedzialność za nich z jednego kraju na inny. Jestem przeciw polityce przyjmowania i ugłaskiwania każdego jak leci, wiem doskonale jaką szopkę robią media i zdaję sobie sprawę z tego jak wyświechtane jest pojęcie 'poprawności politycznej'. Ja nie jestem poprawny politycznie i nie nienawidzę. Uwierzcie, że tak można. Bo nieważne czy w tym czy w innym kraju - zawsze będę przeciw ludziom, którzy robią syf i niszczą przestrzeń do życia dla innych. Nie będę przeciw grupom czy całym narodom. Będę przeciw pojebanym ludziom. Ale do kurwy nędzy, nie zrobię z nich tarczy strzelniczej zapominając
o moralności, nie zrobię z dzieci bannera dla swoich przekonań. Nie mówię wszem i wobec o zabijaniu kogokolwiek ani
o poniżaniu postronnych osób. I nie mówię, że takie zachowania są dobre ani że to kogokolwiek ochroni. Nie mówię, że agresja wymierzona w losowe osoby czy całe grupy, z którymi i tak nie mamy kontaktu na co dzień, w jakikolwiek sposób pomaga naszym dzieciom.
W każdym systemie i każdej społeczności znajdą się źli ludzie. Nie można oceniać z góry całych narodów, bo nie zostanie nam ani jeden człowiek i ani jeden skrawek ziemi niezniszczony przez strach i nienawiść. Kogo tutaj oceniamy? Dziecko? Kulturę? Przecież autor napisał, że wszystko zależy od naszych wyborów. To od nas zależy jak wychowamy dzieci, czego je nauczymy. A od nich będzie zależał świat i jego przyszłość. Czy wasze dzieci są skazane na taką samą nieudolną i źle wymierzoną walkę i nienawiść? Czy pomyśleliście, że inni ludzie, inni rodzice, w innym kraju być może też zastanawiają się nad tym samym..?

Nie da się ukryć, że dzieci to genialna karta do zagrania na emocjach, do wzbudzenia strachu o przyszłość. Ten strach łatwo źle ukierunkować, łatwo wykorzystać. Przez to już nie dziwi mnie fakt, że większość nieumiejętnie stworzonych przekazów ma na celu wzbudzenie jedynie negatywnych odczuć. Gdzie są przekazy mówiące o tym, że każdy z nas jest odpowiedzialny za swój i cudzy los, i nie musi przy tym nikogo nienawidzić? Że nie warto ruszać nigdzie na ślepo? Że trzeba szanować życie
i godność każdego, niezależnie od tego gdzie się urodził? Że ludzi ocenia się po czynach a nie powierzchowności? Gdzie
w tych dwóch przekazach nastawienie na jedność z ludźmi rozsądnymi, uczciwymi, sprawiedliwymi? Gdzie empatia?

I gdzie pozostawianie wyboru?




Do tego już dochodzi. Boję się co będzie dalej. Czy to jest człowieczeństwo?
Ludzie posuwają się coraz dalej..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią.
Z przyjemnością wykorzystam Twoje wskazówki w dalszej pracy nad blogiem.