Pytanie dnia: po co ludzie lgną do miejsca, w którym
się rozmawia z innymi, kiedy tak naprawdę nie chcą z innymi ludźmi
rozmawiać? Po co ktoś prosi o radę, której wcale nie chce? Nie mam
absolutnie zielonego mrówkowego pojęcia.
Ale dobra, pomijając
założenie, że ludzie szukają kogoś do wymiany komunikatów, mogą chcieć
się wygadać, pożalić, szukać psychologa, mamy, taty, kotka i
chomiczka...
Więc dziś o ludziach w stylu ''mam problem'' np:
''Chodzi
o to że związałam sie z facetem 12 lat starszym od siebie. jak to na
początku wszystko bylo w porzadku, roznicy wieku nie byla odczuwalna,
myslałam że facet jest ułożony. jego spotkania z dziewczynami opierały
sie w sumie tylko na sexie, mowil ze sie zmieni i ze zrobi to dla mnie.
bylo ok, w porządku, ale z dnia na dzien zaczeło sie robić nieciekawe.
zaczął mnie olewac, dużo pije i pali, co mi sie nie podobalo. prosilam
zeby ograniczyl. ciagle szukal problemu we mnie bo chcialam zeby mnie
przytulil jak przyjezdzal lub pokazal jakies uczucie. ale to jest chyba
normalne w zwiazku ?? totalnie nie pokazywał zadnych uczuc i sie
zmienil. ciagle gdzie wychodził, pijany, obrazal mnie, tego zwiazku juz
nawet chyba nie ma a ja nie potrafie sie z tym pogodzic i cialge bym
chciala zaczac od nowa. nie wiem co mam robic. zawsze twierdzil ze
musze sobie na wszystko zaslużyc mówił że pokocha mnie jak zasłuże...
boże jaka ja jestem głupia i naiwna''
Odpowiedź publiczności: jesteś głupia i naiwna, a my mamy to w dupie!
<w tle słychać brawa i gwizdy>
Dlaczego mamy w dupach cudze problemy, tak samo realne jak i wirtualne ?
Bo otaczają nas emocjonalne pijawki, fałszywi przyjaciele, niewierni
partnerzy. A nasze emocje nie są towarem, jak średniej klasy
prostytutka. Więc jak wykrzesać z siebie uwagę, empatię, współczucie do
obcej osoby, przy założeniu, że liczy ona tylko na poklask lub nabija
się z naszej chęci pomocy? I, oh, jak przełożyć to na całe swoje realne
życie. Bo przecież przez monitor jest łatwiej - nie trzeba pomagać, ale
można się wzruszyć, ale z drugiej strony emocje są prawdziwe, a nasz
stosunek do ludzi nie ogranicza się do ''stosunku do obcych i
anonimowych''. Zabawa jest na niby, ale emocje są prawdziwe, zmienne,
nasze. Jak nie dać się z nich ograbić, a jednocześnie zaspokoić swoją
potrzebę pomocy innym? Jak nie stracić wiary w ten chory świat?
Po
latach oglądania wyzwisk, ironii oraz tekstów w stylu ''pochwalę się
wszystkim, że mąż mnie nie kocha'', po latach zastanawiania się co w tym
miejscu robią wszelkie matki małych dzieci, zastanawiające się na
ogólnym czacie, nad swoim beznadziejnym życiem, tym jak ciężko
wychowywać dzieci, które po chwili piszą ''zw, idę dać małemu butelkę
niech mi nie przeszkadza''.. Po nastolatkach w ciąży, po 30latkach
piszących ''obrzydzę ci życie! nigdy mnie więcej nie spotkasz!
pożałujesz!'', które następnego dnia zaczynają rozmowę od ''siema, co u
cb ?''.. Po latach czytania o nieszczęśliwych związkach, problemach z
rodzicami, alkoholikach, przemocy, depresji, chorobach,
niepełnosprawności, samotności..
Co mi niby zostało z przejmowania się tym? Co mnie niby skłania do przejmowania się tym online? Jedno, wielkie nic.
Jedyne co mogę jeszcze zrobić to martwić się o przyjaciół, o przyszłość i o siebie.
Czat to nie życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią.
Z przyjemnością wykorzystam Twoje wskazówki w dalszej pracy nad blogiem.