poniedziałek, 27 stycznia 2014

Gdzie możesz sobie schować swoje problemy

Pytanie dnia: po co ludzie lgną do miejsca, w którym się rozmawia z innymi, kiedy tak naprawdę nie chcą z innymi ludźmi rozmawiać? Po co ktoś prosi o radę, której wcale nie chce? Nie mam absolutnie zielonego mrówkowego pojęcia.

Ale dobra, pomijając założenie, że ludzie szukają kogoś do wymiany komunikatów, mogą chcieć się wygadać, pożalić, szukać psychologa, mamy, taty, kotka i chomiczka...

Więc dziś o ludziach w stylu ''mam problem'' np:

''Chodzi o to że związałam sie z facetem 12 lat starszym od siebie. jak to na początku wszystko bylo w porzadku, roznicy wieku nie byla odczuwalna, myslałam że facet jest ułożony.  jego spotkania z dziewczynami opierały sie w sumie tylko na sexie, mowil ze sie zmieni i ze zrobi to dla mnie. bylo ok, w porządku, ale z dnia na dzien zaczeło sie robić nieciekawe. zaczął mnie olewac, dużo pije i pali, co mi sie nie podobalo. prosilam zeby ograniczyl. ciagle szukal problemu we mnie bo chcialam zeby mnie przytulil jak przyjezdzal lub pokazal jakies uczucie. ale to jest chyba normalne w zwiazku ?? totalnie nie pokazywał zadnych uczuc i sie zmienil. ciagle gdzie wychodził, pijany, obrazal mnie, tego zwiazku juz nawet chyba nie ma a ja nie potrafie sie z tym pogodzic i cialge bym chciala zaczac od nowa. nie wiem co mam robic. zawsze twierdzil ze musze sobie na wszystko zaslużyc mówił że pokocha mnie jak zasłuże... boże jaka ja jestem głupia i naiwna''

Odpowiedź publiczności:
jesteś głupia i naiwna, a my mamy to w dupie!
<w tle słychać brawa i gwizdy>


Dlaczego mamy w dupach cudze problemy, tak samo realne jak i wirtualne ?
Bo otaczają nas emocjonalne pijawki, fałszywi przyjaciele, niewierni partnerzy. A nasze emocje nie są towarem, jak średniej klasy prostytutka. Więc jak wykrzesać z siebie uwagę, empatię, współczucie do obcej osoby, przy założeniu, że liczy ona tylko na poklask lub nabija się z naszej chęci pomocy? I, oh, jak przełożyć to na całe swoje realne życie. Bo przecież przez monitor jest łatwiej - nie trzeba pomagać, ale można się wzruszyć, ale z drugiej strony emocje są prawdziwe, a nasz stosunek do ludzi nie ogranicza się do ''stosunku do obcych i anonimowych''. Zabawa jest na niby, ale emocje są prawdziwe, zmienne, nasze. Jak nie dać się z nich ograbić, a jednocześnie zaspokoić swoją potrzebę pomocy innym? Jak nie stracić wiary w ten chory świat?


Po latach oglądania wyzwisk, ironii oraz tekstów w stylu ''pochwalę się wszystkim, że mąż mnie nie kocha'', po latach zastanawiania się co w tym miejscu robią wszelkie matki małych dzieci, zastanawiające się na ogólnym czacie, nad swoim beznadziejnym życiem, tym jak ciężko wychowywać dzieci, które po chwili piszą ''zw, idę dać małemu butelkę niech mi nie przeszkadza''.. Po nastolatkach w ciąży, po 30latkach piszących ''obrzydzę ci życie! nigdy mnie więcej nie spotkasz! pożałujesz!'', które następnego dnia zaczynają rozmowę od ''siema, co u cb ?''.. Po latach czytania o nieszczęśliwych związkach, problemach z rodzicami, alkoholikach, przemocy, depresji, chorobach, niepełnosprawności, samotności..
Co mi niby zostało z przejmowania się tym? Co mnie niby skłania do przejmowania się tym online? Jedno, wielkie nic.


Jedyne co mogę jeszcze zrobić to martwić się o przyjaciół, o przyszłość i o siebie.
Czat to nie życie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią.
Z przyjemnością wykorzystam Twoje wskazówki w dalszej pracy nad blogiem.