Faceci nie wiedzą czy wybaczać, kobiety nie wiedzą jak z tym żyć. Nie wiadomo jak o tym mówić, nie wiadomo jak potem zaufać. Ludzie, którzy kiedyś się kochali, całowali, planowali razem życie, jakimś trafem przestają w sobie dostrzegać to,
co na początku ich do siebie zbliżyło. Zmieniają swoje role. Mniej się starają, ustępstwa i kompromisy zamieniają się
w roszczeniowość, mniej rozmawiają o sobie, a więcej o sprawach i problemach. Robią razem mniej rzeczy, przestają się zaskakiwać, nie okazują spontanicznie uczuć. Obwiniają się nawzajem lub tłumaczą swoje porażki wpływem partnera, ciągnącego ich w dół. Pragną by druga osoba się dla nich zmieniła, ale też zaakceptowała ich samych w całości. Chcą miłości
z bajek, z przeznaczenia, od początku idealnej i wyrozumiałej, bezwarunkowej. Mylą zauroczenie z przywiązaniem, przywiązanie z potrzebą, a potrzebę z miłością. Pragną by ktoś poświęcał się dla nich, ale nie chcą poświęcać się dla kogoś.
Marzenia nie spełniają się same, najpierw trzeba coś dać, żeby coś dostać. Trzeba mieć plan, zasady, wyjście. Podstawę do wydzielenia swojej osobistej przestrzeni. Jednak tacy ludzie często uważają, że zasady są oziębłe, nie da się ich zastosować
w miłości, w związkach. Nie są jak z bajki. Ograniczają. Uważają, że im się coś należy z tej miłości. Że miłość musi być pełna, szalona, głęboka, skomplikowana. Chyba uważają, że w miłości nie można użyć jawnie słowa ''egoizm'', mimo, że podświadomie, w środku, toczą walkę emocji właśnie z egoizmem. Moim zdaniem stąd biorą się rozterki.
Chcesz zdradzić? Potrzebujesz tego? Wybierasz to? Decydujesz się na to? Okej. Przyznaj się przed sobą, że to twój wybór
i pogódź się z konsekwencjami. Mówisz prawdę czy kłamiesz? Twój związek, twój wybór. Nikt ci nie doradzi, nikt nie powie co będzie dla ciebie lepsze. Nikt nie wie czyje dobro jest dla ciebie ważniejsze, nikt nie wie czy czujesz żal czy nie, nikt nie wie jakie miałeś powody. Nikt nie wie co cię łączy z drugą osobą. Nikt nie zna myśli twojego partnera poza nim samym. Więc po co pytasz? Po co szukasz aprobaty, rozwiązania, rozgrzeszenia u obcych osób? Prosta zasada: jeśli się na coś decydujesz, bądź świadom konsekwencji, rozważ czy je zniesiesz. Jeśli czujesz żal - pomyśl jak to zmienić. Jeśli nie czujesz żalu - pomyśl jak ukryć kłamstwo. I pogódź się z tym, co się stało.
''Nie możemy być razem, ale osobno nam źle.''
Kochasz, ale nie umiesz wybaczyć błędów? Ustal zasady. Zdradziłaś i nie wiesz co z tym zrobić? Ustal zasady. Banalnie proste: wybaczam ukochanej z miłości/nie wybaczam pewnych rzeczy nigdy lub przy pewnych warunkach, nie daję drugich szans, zmieniam stosunek lub udaję, że to się nie stało. Twój wybór. Konsekwencja w wyborze pomaga uniknąć rozterek. Pomaga unikać łamania swoich zasad. Ból i żal i tak zostanie, i tak będzie. Poczucie niesprawiedliwości, odtrącenia, zdradzenia zaufania - i tak będzie. Chcesz kochać mimo wszystko czy nie zwiążesz się nigdy z kimś kto cię zawiódł? Twoja decyzja.
Po prostu się jej trzymaj. Jesteś czemuś winien, ustal jak się z tym czujesz, które opcje, z tych, które dopuszczasz, niosą najmniej dotkliwe konsekwencje, wybierz je i trzymaj się tego. Chcesz kłamać - kłam, chcesz się przyznać - przyznaj się.
Tylko nie oczekuj z góry odrzucenia lub wybaczenia. Nie mów, że ''tak wyszło'' ani, że ''to nic nie znaczy''. To lekceważenie drugiej osoby. Jeśli nie wiesz co czujesz, to powiedz, że nie wiesz co czujesz. Daj drugiej osobie czas, ona też ma swoje zdanie.
I wybór.
Jesteście w związkach parę tygodni, miesięcy, lat, a macie problemy z reakcjami partnerów na wasze wyznania. Macie problemy z wysłuchaniem, ze zrozumieniem. Macie problem z okiełznaniem emocji. Macie problem ze wstydem, przed kimś
z kim spaliście, komu mówiliście ''kocham'', komu się zwierzaliście. Nauczcie się rozmawiać. Nazywać swoje oczekiwania.
Bo macie problemy z nazywaniem emocji, z wartościowaniem ważnych rzeczy w życiu. Macie problem z zaufaniem
i akceptowaniem. Stąd brak wglądu w siebie, brak zasad, brak dialogu - stąd się biorą rozterki, rozczarowania, toksyczne związki, mylenie namiętności z miłością, wzajemne niezrozumienie swoich potrzeb. Nie wystarczy wiedzieć, co ktoś sądzi
o danej sprawie, ani jak akurat jednego dnia coś postrzega. Trzeba wziąć pod uwagę całą osobę, jej uczucia. Można naprawiać, można odejść, można kłamać, można oddać decyzję drugiej osobie. Ale najpierw trzeba poznać swoje opcje, poznać drugą osobę, wybrać. Zdecydować się, kierować się czymś. Prościej jest wiedzieć wcześniej czym.
A po co, tak właściwie, tworzymy zasady? By chronić siebie. Drugiej osoby nie jesteśmy nigdy pewni, możemy ufać, ale każde zaufanie można zawieść. Jeśli wiesz czego chcesz, łatwiej to osiągnąć. Jeśli wiesz czego się boisz, to łatwiej to pokonać.
Nie wiemy co siedzi w głowach innych ludzi, całe życie jesteśmy skazani na jeden głos w głowie - swój własny. Na swoje własne ciało. Na swoje emocje, swoje życie. Swój egoizm. Więc... Nie lepiej poznać siebie i określić czym się chcemy kierować? Nie lepiej ustalić swoje nieprzekraczalne granice, by nie żałować? Nie lepiej nauczyć się podejmowania decyzji, myśląc o konsekwencjach? Nie lepiej poznać możliwe wyjścia z sytuacji i swój sposób działania? Nie lepiej powiedzieć innym na ile możemy się zgodzić? Sądzę, że to praktyczne. Trudne, ale praktyczne.
I do tego, jak można żądać bycia kochanym bezwarunkowo, mimo, że każdy stawia jakieś warunki, wymagania...
Związek wymaga dynamicznej równowagi. Dostosowywania się, pracy nad tym, poznawania się, zmiany rutyny w zaletę. Trzeba wzajemności, rozmowy, zaufania, ale też podstaw, na których można wydzielić co jest nasze, a co jest wspólne.
Trzeba mieć limit, ile pozwolimy się ranić, ile możemy wybaczyć, ile zniesiemy, by potem nie żałować. Trzeba mieć zasady.
ktosia
OdpowiedzUsuńWysłany 17.05.2014 o 01:50
Aż się prosi powiedzieć: „a nie mówiłam?”. A nie mówiłam, że masz lekkie pióro? A nie mówiłam, że masz zdolność przelewania myśli, odczuć na papier? Mówiłam i proszę – miałam rację:)
Niecha
OdpowiedzUsuńWysłany 01.10.2015 o 17:11
Czytam jednym tchem i rozczarowana jestem jedynie tym, że prędzej czy później docieram do końcowej kropki. Zgadzam się z ktosią w całej rozciągłości jej wypowiedzi :) Mrów pisz ! :)