piątek, 8 kwietnia 2016

Color me blood red

Nie mogę zasnąć. Nie mogę odpocząć. Wzdrygam się. Przysypiam. Leżę i patrze na swoje dłonie, leżę i przypominam sobie swoją twarz w lustrze, leżę i próbuję rozpoznać jakikolwiek zapach w nowej, wyprasowanej na gorąco pościeli. Myślę o tym jak będę wyglądać za 10 lat. I o tym, czy wtedy będę myśleć to, co teraz - że wcześniejsze wyzwania, które kiedyś mnie przerastały lub irytowały, wydają się teraz tak banalnie proste, że nie ma sensu do nich wracać i próbować tej ścieżki znów.

Piję zimną, gorzką herbatę, którą zrobiłem wczoraj. A właściwie dzisiaj, ale koło drugiej w nocy. Gdzieś z tyłu głowy prześladuje mnie obraz ze snu: rudowłosa kobieta, którą zaciągnąłem na pieniek i której odrąbałem siekierą jej długie włosy. Nie było przy tym żadnego dźwięku, żadnej adekwatnej mimiki. Próbowałem sobie przypomnieć co mnie ostatnio wkurwia i znalazłem tylko jedną rzecz. Przechodzenie przez ulicę do sklepu.

Próbuję sobie wyobrazić swój lęk, swojego przeciwnika. Myślę jak go przedstawić i jak nadać mu kształt, ale mi nie wychodzi. Gapie się w lustro, w swojej własnej głowie i pytam: ''Kim ty, kurwa, jesteś?''. Myślę o tym, że nie mogę nic zmienić, bo mi się nie chce. Bo odpowiada mi to co mam. Bo akceptuje siebie. Czego można więcej chcieć jeśli jest się zadowolonym? Czy zasnę 

w końcu kiedy skończą mi się myśli?

Mam zdecydowanie złą noc, zły dzień, złą noc i jeszcze nie wiem jaki dzień przed sobą. Chcę spać. Chcę odpocząć.
Drogi pamiętniczku: Kurwa mać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią.
Z przyjemnością wykorzystam Twoje wskazówki w dalszej pracy nad blogiem.