Jean-Michel Basquiat i krótkie wnioski.
*** Pełnia:
Niczego nie udawał, nie re-kreował, był w 100% autentyczny we wszystkim, co robił. Doskonale wiedział, że ma to coś w sobie, wiedział kim jest i gdzie jest jego miejsce. Jego sztuka to jego osobista kreacja, obsesja, coś jak skutek uboczny jego całokształtu - bo na pewno nie miał na celu poszerzenia granic sztuki (co niewątpliwie zrobił). Totalnie w nowatorski sposób podchodził do rzeczywistości, do tworzenia. Żył tym, co robił, był tym wszystkim opętany nie zważając na nic i na nikogo -
i głównie to robi na mnie największe wrażenie. Bo jak już się zanurzysz totalnie do swojego świata, to wszystko inne przestaje istnieć - jesteś tylko ty i twoja obsesja...
I właśnie, pytanie czy jest to sztuka... Znaleźli się ludzie, którzy
to docenili, kupili, ale tak na dobrą sprawę nie wiem, czy nazwałabym to
'sztuką'. Z resztą, czym jest sztuka... Właściwie jedyne, co
mi przychodzi na myśl, jeśli już bym musiała jakoś to określić, to
życie jest sztuką. I wtedy by wychodziło na to, że każdy z nas nią
jest.
*** Mró:
Z tą sztuką.. ja uważam, że wszystko co kogoś inspiruje może
być sztuką. Ale biznes artystyczny zarabia na smutnych historiach i
naiwnych klientach. Tak samo znawcy tej sztuki moim zdaniem mówią tylko
co jest modne i czy praca jest autentyczna, no i znają te smutne historie
i podręcznikowe opisy czyjejś sztuki. A to trochę żałosne, bo to jak
klucz odpowiedzi do opowiadania. I wtedy byle gówno może zostać nazwane
prawdziwą sztuką. Problem w tym, że niewiele rzeczy jest prawdziwych.
Dla mnie sztuka wygląda tak, że muszę
zobaczyć co ktoś robi, jak, dotknąć, przyglądać się. I nawet jeśli
mnie to nie zaciekawi, mogę to uważać za sztukę. M.in. dlatego cenię
artystów, o których wiem, że wkładali mnóstwo czasu w swoje prace,
naukę.
Ja cenię oddanie bardziej niż oryginalność. Tak czy siak,
sztuką może być wszystko, obraz, emocja, odcisk, nawet mój blog
z
czatowymi pierdołami. A to czy coś jest uznawane za dobre.. to powinno
zależeć tylko od subiektywnej oceny odbiorcy.
Tak samo, nie wiem ile z tego ''wpływu'' na przyszłe
pokolenia jest wynikiem mediów, szału, reklamy, ludzkich tendencji do
małpowania itd. a ile naprawdę w tym udziału tej nowości.. Z filmu
faktycznie, podobało mi się jak pokazywali, tłumaczyli trochę te jego
obrazy. Czym się inspirował i jaki miał styl. Najbardziej chyba
podobało mi się oglądanie jak maluje. I wiesz, zrozumiałem trochę tej
sztuki, tak dla siebie. Nie jest to coś co mi się podoba, co by robiło
wrażenie, ale rozumiem skąd pochodzi i co może znaczyć dla innych. I
rozumiem, czemu mogło wzbudzić takie zainteresowanie wśród ludzi,
którzy wtedy żyli i to rozumieli, odbierali wprost.
*** Pełnia:
W sumie zależy też od artystów, bo nie każdy odnosi się do
jakichś problemów, oczywiście są takie które faktycznie jadą na
smutach albo np na holokauście czy o obozach koncentracyjnych, bo to się
'sprzeda'... (przykład pierwszy z brzegu: Artur Żmijewski i
film, na którym namawia byłego więźnia obozu zagłady do odnowienia
tatuażu), są też takie pomijane, ale jednak ważne problemy
podejmowane... Też nie lubię tego nadmiernego teoretyzowania i strasznie
mnie wkurza dorabianie ideologii do opartego o ścianę okna. I fakt, Twój
blog też mógłby być sztuką, zbiorem tożsamości, gdyby każdemu
zrobić bazę słów, na podstawie wypowiedzi stworzyć nieistniejące
wywiady, nawet dodać twarz, wydrukować gazety, i stworzyć takie
nieistniejące uniwersum, to mamy podstawę do świetnej pracy :D
No właśnie dobrze by było, żeby można było mieć kontakt z każdym
rodzajem sztuki i żeby ludzie mogli sami decydować,
co ich interesuje...
No to też jest fakt, chyba nowe formy sztuki się pojawią wraz z nowymi
mediami, bo tak na dobrą sprawę wszystko już było... I na dodatek teraz
jest taki obrót informacji, że właściwie mam wrażenie, że wszystko
ulega dewaluacji.
W ogóle cieszę się, że zechciałeś poświęcić chwilę mojej
zajawce, naprawdę to doceniam :) i że uszczknąłeś z tego coś dla
siebie, to już w ogóle jestem zachwycona.
*** Mró:
Ze wszystkiego coś uszczknę. W życiu byłem może ze 2 razy w
muzeum. Wkurwiały mnie barierki przed obrazami, wiem że to na bydło..
ale wiesz, jak ja oglądam obraz że obraz.. to chciałbym podejść na te
20 cm, zobaczyć, dotknąć, prześledzić każe połączenie kolorów.. i
może dlatego lubię patrzeć jak ktoś maluje czy coś tworzy, bo patrząc
na to czuję w palcach, w głowie, jego postawę czy nacisk czy to w jaki
sposób farba czy kreda czy co innego się rozpływa, zaczepia.
Jakbym był
artystą to bym robił rzeczy, które ludzie mogą dotykać. Albo bym im
pokazywał jak coś robię. Albo raczej siedziałbym z rękoma w puszce
farby i ją przelewał przez palce zachwycony.
*** Pełnia:
Ja raz tak zrobiłam, to babka mnie obszczekała jak dziki pies! Ale taką mamy mentalność w wielu muzeach, niestety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią.
Z przyjemnością wykorzystam Twoje wskazówki w dalszej pracy nad blogiem.