25.12.2016
XXX: ja sobie rozwaliłam wczoraj całą wigilię....
Mrówek: ?
XXX: Zachowałam się wczoraj karygodnie , ciężko mi teraz bo zepsuła nastrój świąteczny a tak było idealnie....
XXX: Ok opowiem Ci co się stało...
XXX: Najpierw zdenerwowałam się na corcie bo nie chciała usiedzieć jak ją chciałam ubrać tak się wierciła i chyba ze 20 siedziałam i nie mogłam jej ubrać i w końcu niewytrzymałam wstałam zostawiłam ją w tym pampersie bez spodni i poszłam do kuchni z pretensjami,że mam dość i nie będę jej ubierała, to mój mąż wziął te corcie i zaczął ją ubierać... no to mnie wtedy ogarnęła taka złość na siebie,że jej sama ubrać nie umiem i że pozwoliłam mężowi i mówię mu żeby mi ją dał że ją ubioru sama bo jemu też się wierciła to on mówi że on będzie ją trzymał a ja żebym ją ubrała bo będzie mi tak trudno to ja mu mówię ,że nie żeby ją zostawił i jak ją zostawił to ja w dalszym ciągu miałam problem, nie mogłam jej ubrać i wprowadziło mnie z równowagi wiesz co ? Nie moja córka że się tak wierciła,ale potem to ze jak on chciał mi pomóc to ja kazała mu ją zostawić i powiedziałam ze sama ją ubiore a doskonale wiedziałam ,że sobie nie poradzę i ja chciałam mu powiedzieć dobrze to potrzymaj a ja ją ubiore ,ale nie wiem co mnie wzięło tego właśnie nie mogę zrozumieć dlaczego ja tak robię ,dlaczego kiedy wiem ze czegoś chce w pewnym momencie mnie coś bierze i zaprzeczam i potem jeszcze bardziej mam nerwy ze ja tak powiedziałam kiedy tak nie jest ,nie czuje tak , później zaczyna mnie wszystko drażnić jeszcze bardziej i wszystko jest bez sensu nic mi się nie chce ....
XXX: Nie dość ze powiedziałam,że nie chce pomocy to jak on zobaczył ze nie mogę jej ubrać wściekł się i zaczął mnie wyzywać i wtedy jeszcze bardziej się zdenerwowałam i jeszcze bardziej zaczęłam żałować ,że nie powiedziałam mu tego dobrze to potrzymaj a ja ją ubiorę i poczułam się jakby taka... bezsilna jakby ktoś mi usiadł na głowie a ja nie mogę go zrzucić.... Później jak nam się udało wreszcie ubrać córce to ona zaczęła biegać w tą i z powrotem weszłam do łazienki to ona weszła i nie chciała wyjść zdenerwowałam się,że nie chce mnie słuchać i te wszystkie wcześniejsze nerwy mi się zebrały w jeden kup i zaczęłam mieć myśli żeby jej powiedzieć idź ode mnie i tak zaczęłam mówić zaczęłam ją od siebie wyganiać, to mój mąż zaczął się mnie wyzywać że co ze mnie za mama ze tak się mama nie zachowuje ze jestem zła ze co sobie wziął za żonę ze nie mam serce ,podniosło mu się ciśnienie i powiedział żebym zeszła mu z oczu
XXX: Miał rację, ja sama się później zaczęłam zastanawiać dlaczego to zrobiłam ,jak można powiedzieć do swojego dziecka idź ode mnie ,okropnie się poczulam,miałam wyrzuty sumienia,że tak zrobiłam ze nie umiałam tego opanować ,żeby tak nie powiedzieć i to nie było wcale coś w stylu ze zrobiłam błąd bo błędem moim zdaniem jest coś co się zrobi i potem się uświadomi że się to zrobiło i żałuję tego... no ja doskonale wiedziałam że to jest złe że nie powinnam i w momencie kiedy jej mówiłam to idź stąd to mój mąż później mi powiedział ze mi się zmienia wyraz twarzy spojrzenie wszystko,że tak jakby nie ja .... Można stracić kontrolę nad swoim zachowaniem ,żeby się zrobiło coś czego by się nie zrobiło?
XXX: I to jest najgorsze , że ja robie coś specjalnie ,wyprowadzam z równowagi mojego męża i jak już wyprowadze go i on mnie wyzwie to ja wtedy przestaje i mam wyrzuty sumienia i najgorsze ze nie wiem potem jaka była przyczyna tak naprawde, bo wczoraj moje dziecko ,to nie był dla mnie powód do złości ,to normalne że chciała sobie poszaleć ona ma dużo energii lubi biegać po całym mieszkaniu i mi się to podoba ze jest zadowolona ze się umie sama zająć i ja naprawdę nie wiem , nie rozumiem mojego wczorajszego zachowania....
XXX: Trudno mi też określić przyczynę bo to mi się zdarza nie tylko kiedy jestem zdenerwowana , np jest normalnie siedzimy sobie i mój mąż pyta mnie czy chce herbaty i ja mu odpowiadam że nie ,kiedy tak naprawde mam ochotę na te herbatę i wtedy to mnie wyprowadza z równowagi to ze zrobię coś na przekór, specjalnie ze ja mam na coś ochotę , ale mnie takie coś weźmie żeby powiedzieć ze nie in potem dopiero zaczynają się nerwy , tak jak wczoraj z tym ubieranie najpierw zdenerwowałam się że nie mogę ubrać mojej córki i zaczęłam strzelać fochy że jej nie ubiorę, dobra nie powinnam zrobiłam błąd no puściły mi nerwy ,ale jak mój mąż chciał mi pomóc to trzeba było powiedzieć dobra ,to ty potrzymaj a ja ją ubiorę ,i ja w tym momencie miałam ochotę mu tak powiedzieć ,ale zrobiłam na przekór i to mnie wprowadziło z równowagi ,już nie to ze się wierci i jej później nie mogłam ubrać ale to ze znowu zrobiłam sobie na zlosc....
XXX: To jest okropnie męczące ja juz nie chce tak się zachowywać
XXX: Mam dobrego męża , córkę ,wiec oni nie są przyczyną mojego zachowania ,moja córka mnie słucha tylko coś jej się wczoraj stało była jakaś taka zywsza niż normalnie rozkokosila się ...
XXX: Ja się staram, zawsze zapominam i zmieniam potem coś w sobie na lepsze, tak żeby już się nie wyprowadzać tak albo nie wprowadzać w taki stan , zaczęłam pić melisę i ona nawet mi nie pomaga , na początku mi pomagała ucieszyłam się ze znalazłam antidotum na to ale i tak później miałam te stany...
XXX: I pije te melisę bo ona naprawdę poprawia nastrój ale nie jestem po niej na tyle silna żeby sobie poradzić z tym uczuciem robienia wszystkiego na przekór
XXX: I jeżeli chodzi o mnie o to jaka jestem to tylko to mi tak naprawdę doskwiera ,wyprowadza z równowagi ,bo ja jestem normalną osobą,racjonalnie myślącą, jestem optymistką ,wychodzę z zalozenia,że człowiek jak czegoś chce to zawsze mu się uda ,wystarczy chciec, to czemu do cholery mi nie wychodzi???
XXX: Za każdym razem kiedy się staram i myślę że sobie poradziła ze juz tak nie będzie to mnie to bierze znowu zaczynam mieć wyrzuty i wracam do punktu wyjscia
XXX: Mój mąż przez moje zachowanie zrobił się nerwowy a był spokojny...
XXX: Jak będę dalej tak się zachowywała to powiedział ze mnie zostawi ,
XXX: Jestem spokojna,mam dobre serce Lubie pomagać i doradzać i zawsze sobie radziłam sama ze swoimi problemami bo trudno mi było się otworzyć przed kimkolwiek bo zawsze uważałam ze tą osobą powinna być mama,a ona nie miała nigdy ochoty żeby ze mną usiąść i tak pogadać ,nie interesowało ja co mam do powiedzenia ,co czuje...
XXX: Sama się uczyłam na własnych błędach
XXX: Nie chce żeby mój mąż mnie zostawił ,chce coś zrobić ,w tym kierunku żeby móc sobie radzić z tym uczuciem , nie rozumiem skąd się w jednym momencie zbiera we mnie tyle zła... nie rozumiem swojego zachowania .....
XXX: Poza tym Lubie moje życie kocham mojego męża ,moją córeczkę i ciesze się ze ich mam ze sobie ulozylam tak życie ,mimo tego że nie znam języka wiem ze potem będzie czas żeby to nadrobić pójdę na kurs niemieckiego i planuje jeszcze iść tu na prawo jazdy....
XXX: I jestem osobą raczej pozytywnie myslącą,ale jak być pozytywnym kiedy wiem ,że za jakiś czas znowu coś zrobię na przekór ...
XXX: Mimo tego zawsze staram się o tym zapominać i zawsze mam nadzieje ze może jednak w którymś momencie mi się uda ze znajdę jakiś sposób i będę umiała temu zapobiec,ale wszystkie sposoby okazują się nie skuteczne
XXX: Co o tym myślisz ?
Mrówek: myślę, że to o czym tu piszesz nazywa się: BYCIEM TYPOWĄ KOBIETĄ i cholernie się boję, że w każdej z was taka tykająca wkurwiająca focho-bomba jest ukryta
Mrówek: po prostu zachowujesz się jak baba i brak ci opanowania. więc pracuj nad sobą, może jak poczujesz że coś takiego cię dopada - wyjdź z pokoju. przemyśl co chcesz zrobić, a potem dopiero zrób to co uważasz, a nie te wygłupy na złość.
Mrówek: bo moim pierwszym zachowaniem w takiej sytuacji byłoby powiedzenie do mojej żony - ej, chodź tu i mi pomóż. a nie siłowanie się raz, drugi, dwudziesty aż stracę cierpliwość.
Mrówek: nie rozumiem paru spraw do tego. co to znaczy ''wyzywał''? i co ty odpierdoliłaś do tej pory, że mąż aż rozwód rozważa?
Mrówek: to naprawdę durna i zwyczajna, codzienna sytuacja, w której nie powinnaś nawet być zdenerwowana
Mrówek: po prostu więcej samokontroli. w końcu to twoja głowa jest i twoje życie.
XXX: Jego wyprowadza z równowagi moje zachowanie
Mrówek: nie dziwie się
XXX: Ja miałam już tak w dzieciństwie raz mówiłam ,że nie chce,potem zmieniała zaraz zdanie ,ale potem znowu zaraz mówiłam ze nie chce i moja mama też mnie wtedy wzywała biła i zamykała w pokoju i może teraz dlatego tak to wyolbrzymiam...
Mrówek: eeee, że co?
XXX: Tez ją wyprowadzało z równowagi moje zachowanie....
Mrówek: i przez całe życie tego nie zmieniłaś?
XXX: Właśnie był taki czas że później juz tego nie miałam
Mrówek: czemu?
XXX: Nie wiem, to był okres gimnazjum i myślałam,że dorosłam.....
Mrówek: ''okres gimnazjum'' i ''myślałam że dorosłam'' - to dwie wykluczające się myśli
XXX: Nie no przecież wtedy się dojrzewa prawda?
XXX: Myślałam,że dojrzałam i mi to przeszło....
Mrówek: dojrzewa się i rozwija przez całe życie :P ale jeśli masz na myśli gówniarskie dorastanie to od 13 do powiedzmy 23 roku życia, bo różne źródła różnie to klasyfikują
XXX: Zgadza się,ale wydawało mi się,że to był wtedy taki kluczowy moment
XXX: Wtedy tak nie miałam właśnie
XXX: I wtedy też były przygotowania do bierzmowania i chodziłam dużo do Kościoła i regularnie do spowiedzi.....
Mrówek: i sądzisz że to dzięki temu?
XXX: Nie wiem
Mrówek: po prostu się zastanów czego ty właściwie chcesz. i tyle.
XXX: Wiesz, o czym ja sobie myślę?
Mrówek: nie wiem. nie czytam w myślach
XXX: Bo widzisz ja w dzieciństwie tez miałam różne przeżycia związane ze zjawiskami paranormalnymi....
XXX: Mało bardzo i ich było ale bardzo przeżyłam
Mrówek: i uważasz że to, że zachowujesz się jak 90% innych kobiet kiedy się złościsz, jest wynikiem UFO albo diabła? w sumie to zabawne że akurat teraz do tego nawiązujesz
XXX: Kiedy się złoszczę? Skąd we mnie tyle złości i na co i po co ?
Mrówek: to ty powinnaś wiedzieć kiedy, na co, czemu, w jaki sposób i jak to kontrolować
Mrówek: a jeśli tego nie wiesz, to powinnaś zostać ubezwłasnowolniona. skoro nie jesteś w stanie kontrolować swoich własnych myśli oraz działań to jesteś niebezpieczna dla otoczenia.
XXX: Widzisz, bo ja kiedy Ci to opisałam co wyżej to nie czuje się wtedy jak by to była zwykła zlosc...
Mrówek: więc to 'niezwykła złość'
Mrówek: i co w związku z tym?
XXX: Bo widzisz mnie od w dzieciństwie fascynował duchyb,wrozbiarstwo , zawsze wierzylam,że te amulety mają jakąś określoną moc... miałam zabawkowe karty tarota i tez chyba w jakiś sposób wierzylam w to , raz kiedyś coś zobaczylam,ale nie wiem czy to był duch bo ja wtedy miałam 11 lat i duchy wyobrażałam sobie ze są takie jak ten Kacper duszek.... nie mogłam się temu przyjrzeć za wiele bo to po jakiejś sekundzie zniknęło bardzo szybko,ale siedziałam p
XXX: Zamurowalo mnie wtedy
Mrówek: więc uważasz że to wina duchów że sama nie wiesz czego chcesz?
XXX: Gdybym tak uważała to już dawno pewnie bym wylądowała w zakładzie psychiatrycznym
Mrówek: no więc właśnie
Mrówek: po prostu się ogarnij i przestań być niezdecydowaną i humorzastą babą
XXX: Hmm.... może masz racje,tylko ja się wcale nie czuje jakbym była niezdecydowanych czy humorzasta ..... jestem raczej typem takiej perfekcjonistki... zawsze muszę mieć wszystko poukładane,na swoim miejscu jak coś robię to musi to być zrobione idealnie np jeżeli chodzi o sprzątanie i układanie ubrań w szafce czy innych czynnosci .... wszystko musi mieć u mnie odpowiedni czas i miejsce ,jak idę do sklepu to nie zastanawiam się pół godziny czy może wziąść te bluzkę czy nie tylko mi się coś spodoba to biorę ,czasami jest tak ze się na coś upre jak akurat w tym momencie kupić tego nie mogę to kupić muszę. Kiedyś pamiętam wypatrzylam na wystawie jedne botki i mówię mamie ze widziałam takie fajne buty żebyśmy poszły i kupiły je jak poszły smycze to tego sklepu to się okazało ,że są drogie... kosztowały 300 zł wiec ich mi mama nie kupiła no i ja też stwierdziłam ,że za buty szkoda wydawac tyle kasy ...
Mrówek: wziąć*
Mrówek: i z tego co opowiadałaś o wigilii to jesteś niezdecydowana i humorzasta
XXX: Lubie czerpać przyjemność z życia ,dla mnie każda chwil ma znaczenie tak jak Ty jak sobie rano usiądziesz i jesz coś słodkiego i to Ci sprawia przyjemność to mnie też to sprawia dokładnie taką samą przyjemność
Mrówek: więc jaką przyjemność czerpałaś z siłowania się przez 20 minut z dzieckiem żeby założyło spodnie zamiast załatwić to jak trzeba w minutę?
XXX: Żadnej...
Mrówek: więc jesteś humorzasta i niezdecydowana
XXX: W sumie to masz racje....
XXX: A ja już myslalam,że mam problem z emocjami ....
Mrówek: po prostu się ogarnij i nie zachowuj jak 14latka z pojebanymi hormonami
***
28.12.2016
XXX: Ciągle jeszcze mi ciężko po tym jak zepsułam nasze święta .....
XXX: To były nasze pierwsze święta które spedzalismy we troje a ja je zepsułam...
Mrówek: kolejne będą lepsze
XXX: Zamiast być radosna cieszyć się to ja się czułam jakby mi ktoś wbił siekierą w serce....
Mrówek: sama zaczęłaś to i sama masz za swoje
XXX: No mam ,ale to nie tak miało byc... wiesz jak było pięknie jak się przygotowaliśmy do wigilii.... mój mąż mimo,że nie wolno tutaj pojechał do lasu po choinkę ... przywiózł taką małą ,ale powiedział,że najpiękniejszą.... Wydaliśmy sporo kasy wiec nie mieliśmy za bardzo środków żeby sobie pokupowac drogie prezenty i kupiliśmy sobie takie symboliczne ,t
XXX: Mój mąż kupił mi takie czekoladki małe w takim metalowym opakowaniu
XXX: Bardzo było to dla mnie piękne bo ja kiedyś byliśmy w sklepie to mu kiedyś wypomnialam ze mi nie kupuje takich czekoladek...
XXX: I on o tym pamiętał i mówi że to prezent od serca...
XXX: A ja później ten cyrk odwaliłam...
XXX: A naprawdę mi zależało żeby ten dzień był wyjatkowy...
Mrówek: ehh.. no wyglądało ładnie
XXX: Te święta nie były wcale dla mnie swietami...
Mrówek: było nie robić scen
XXX: Jak patrze na te choinkę teraz to mi się płakać chce....
Mrówek: długo jeszcze się będziesz tak zadręczać?
XXX: Nom ,wiem,mam nauczke...
XXX: Ciężko mi, jak coś mi nie wyjdzie to mi się ciężko z tym pogodzić ....
Mrówek: pieprz to, było, minęło
XXX: Tak,było ale ból zostal,bo to jednak były święta ,tak być nie powinno....
Mrówek: no i co z tego? teraz będziesz biadolić że 'nie powinno' a wcześniej sama spieprzyłaś
XXX: I wiesz??
Mrówek: trzeba było myśleć co robisz
XXX: Nom... wiem
Mrówek: następnym razem się ogarniesz i nie zrobisz sceny i będzie tak jak powinno być
Mrówek: tyle. po cholerę to męczyć i wałkować bóg wie który raz?
XXX: Jak nie byłam u spowiedzi 11 lat tak wybiorę się po nowym roku...
Mrówek: no i dobrze
Mrówek: może ci to poprawi humor
Cdn.
Pewna dziewczyna zwierza ci się a ty to publikujesz? Szczyt płytkości i słabości. Myślałem, że w twoim blogu to tylko rozmowy z czata na publicznym a to chyba nie było na publicznym.... Do dupy się czyta te prywatne wypociny i jak chcesz wskazówkę to lepiej usuń to dziadostwo. Nara.
OdpowiedzUsuńWidzisz, i to mogę ci nawet wyjaśnić.
OdpowiedzUsuńNie jestem lepszy od osób, które wpadają na czat i piszą: ''Ostatni seks z mężem był zadowalający.'', ''Cześć, nie dogaduję się z facetem/mam nerwico-depresjo-schizofrenię i szukam psychologa''. Ty też nie jesteś. Ale różnimy się od nich tym, że wybieramy sobie przestrzeń do takich zwierzeń. Ja mam blog, ty masz możliwość skomentowania. Ludzie sobie wybierają czy chcą to czytać czy nie.
Co do szczytu ''płytkości i słabości'' - pomyślałeś kiedykolwiek, że możesz właśnie stawać w obronie mojej literackiej fikcji? Albo, że jest to coś spoza czatu, a z mojej rzeczywistości? Albo, że nie jest to coś objętego tajemnicą? Masz wgląd w moje doświadczenia, dyskutuj z tym zamiast się wyżywać na mnie za to, że dopiero po 3 latach zauważyłeś o czym właściwie ten blog jest. Jeśli wchodzisz tu pośmiać się z tego co ludzie piszą i oczekujesz postów pod publiczność, gdzie jednych ludzi się ośmiesza i to jest super, a innych nie, bo to złe - przykro mi, to tak nie działa. Takie same ''prywatne wypociny'', dokładnie takich samych ludzi, przewijają się tu cały czas. A skoro są one ''do dupy'' to wyjaśnij całej ludzkości na świecie, żeby zaczęła samodzielnie i rozsądnie rozwiązywać swoje problemy zamiast wypłakiwać się w necie. Bo jak widzisz takie rozmowy kończą się zawsze tak samo: rozmowę dwóch anonimowych osób komentują inne anonimowe osoby, a potem ktoś na to trafia w necie w 2022 roku, szukając frazy: ''jak ubrać 2latka''.
Wszyscy plotkują, opowiadają, rozmawiają. Niektórzy po prostu wyzbywają się przy tym dopowiadania swoich wersji wydarzeń, przeplatanych kąśliwymi parafrazami. I się tego nie wstydzą.