''Skoro Ci tak zle i nie rozumiesz tego swiata po co wchodzisz na ten czat. Nikt Cie na siłe tu nie trzyma.''
Ponoć nie rozumiem świata (w domyśle: świata czatu?) i jest mi w nim źle. Jeśli ktoś tak uważa, to chyba czytał tylko ostatnią notkę i uraziło go to osobiście. To moja ocena, na podstawie przewidywania, że wzbudzę negatywne emocje oraz na podstawie komentarzy. Proste. Usprawiedliwiłem się, wyjaśniłem, a ktoś nadal odbiera moje słowa jako.. eeee.. żalenie się. Choć pisałem głównie o tym, że lubię leżeć na trawie. :D
Po kilku latach w tym miejscu, rozumiem jak działa, jakich tam spotkam ludzi, wiem czego się spodziewać po większości nicków, wiem o czym ludzie rozmawiają na danych pokojach. Rozumiem, że nie ma tam takich możliwości, jak w realnej rozmowie, że każdą rzecz przyjmuje się tam za prawdę, że plotki to pożywka tłumu. Więc po co wchodzę między masę ludzi, którzy rozmawiają? A z tego samego powodu, dla którego mieszkam w mieście, w bloku, wychodzę do sklepów, na uczelnie, do kina. Bo ludzie są wszędzie. Bo żyję z nimi na jednej planecie, w jednym bloku, w jednej sali kinowej. Bo lubię rozrywkę, towarzystwo, rozmowy. Bo nie każdy człowiek jest zły, nie każdy pozuje na kozaka, nie każdy zaprzecza sam sobie, nie każdy wykazuje poziom zrozumienia rozmówcy na poziomie bakłażana i nie każdy na ulicy krzyczy ''spierdalaj chuju, masz coś do mnie?!'', kiedy zapytasz czemu nie odpowiedział na twoje pytanie. Ale mimo, że rozumiem mechanizmy, nie rozumiem ''dlaczego ludzie to robią?''. Bo zwyczajnie nie jestem w stanie poznać czego dana osoba oczekuje, jaki ma motyw i jak rozumie moje słowa. Dlatego próbuję dopytywać, precyzować. Na co głównie odpowiedzi są, ekhm, takie jak niżej zacytuję...
Ogólny czat jest jak wielka ulica, pełna losowych ludzi. Jedni przyszli do sklepików, inni przechodzą, jeszcze inni wpadli do kafejki na rogu, ktośtam krzyczy, ktoś płacze, ktoś ogląda ten cyrk z daleka. Nikt nikogo nie zna, każdy polega na tym co zobaczy. Więc jeśli ocenię, że kobitka w płaszczyku poszła po zakupy, bo ma torbę i portfel w ręce - nikt nie powie, nie krzyknie: ''nic o niej nie wiesz!''. Ale jeśli napiszę: ''o, chyba byłaś, po zakupy, bo wspominałaś, że jesteś głodna i nie było cię jakiś czas'' to wedle logiki czatu dostanę wiązankę: ''nie znasz mnie, obelga, czepiasz się, obelga, masz ze sobą problem, obelga, co cię to obchodzi ?!, obelga, cooo siedzisz tu ciągle i patrzysz co robię ??, obelga''.
Ale spotykasz na tej ulicy także znajomych, rodzinę, ludzi, którzy cię ciekawią lub których zagadujesz o pogodę. Naprawdę fajnych ludzi, którzy polecą ci książkę, artykuł, którzy pomogą ci i doradzą. Jeśli bywasz gdzieś ciągle, to w końcu masz tam jakiś punkt zaczepienia, jak np. ludzi, z którymi się umawiasz na godzinę 22, żeby posiedzieć na prywatnym i pogadać jak to dzieci urosły, jak to się mleko przypaliło i czy ci polecą jakąś dobrą muzykę, itp. itd. Więc wracam do swojego miejsca, swoich znajomych. I... eeee... dlaczego mam wypieprzać z miejsca, gdzie spotykam swoich znajomych..? (Dziś mi kazano kilka razy to zrobić.) Nikt nigdy nie kazał wam wypieprzać z kawiarni, albo spieprzać, bo stoicie obok chodnika czy na przystanku
i w grupie rozmawiacie, co przecież słyszą inni ludzie. Dlatego trzyma mnie tu coś.. ktoś. Na siłę. Bo wiem, że mimo wszystko są osoby, które lubią ze mną rozmawiać. (Tak, liczba mnoga, bo patrząc na moją reputację, to mogą być MAX dwie :D)
Wiadomo, że na czacie temat zależy od ludzi, każdy ma prawo się wypowiedzieć lub nie wypowiadać. Oraz, że nie rozmawia się tam o zakupach. Tematy dotyczą głównie jedynej, wspólnej, dostępnej dla innych kategorii - ludzi. Ludzkich problemów, ludzkich miłości, zachowań, emocji, planów, działań, pasji, drogi życiowej. To szalenie ciekawe. W każdym razie dla mnie. Popatrzeć też nie wolno? :x
Zadziwia mnie fakt, że każdy mówi: ''nie znasz mnie!'', a potem ocenia drugą osobę. Jeśli ty kogoś ocenisz, to jesteś świnia, jeśli ktoś oceni ciebie to jest okeeej, a ty jesteś świnia, bo się czepiasz. :D Nie rozumiem tej wrogości, zwłaszcza, że przez wzgląd na warunki musimy przyjąć założenie, że ktoś nas może nie zrozumieć, może odebrać inaczej to, co piszemy i ma prawo napisać, że ''tak właśnie uważam na podstawie tego co widzę''. Jaki sens ma argument ''nie znasz mnie'' w miejscu, gdzie nikt nikogo nie zna i to jest absurdalnie, powszechnie wiadomy standard? Cóż, dałem tu możliwość nieco mnie poznać.
Ktoś zrozumiał, ktoś się obraził, ktoś inny ma to w dupie. Brawo ludzie, zachowujecie się ludzko. Szkoda tylko, że większość, która się odzywa do mnie na temat mój, mojej rodziny, bloga, czatu i masy plotek, zachowuje się agresywnie i wulgarnie.
A co fajniejsze, ci ludzie ze mną nawet nie rozmawiali osobiście :D
Odpowiem więc na komentarz: Jeśli nie rozumiesz tego, co i dlaczego piszę, to po co tu wchodzisz?
I skąd wiesz, co mnie trzyma w tym miejscu? Nie trzymam cię tu na siłę.
Powiązany wpis: CZEGO ?! - pytam grzecznie
MAM WSZY :(:(:(:(
OdpowiedzUsuńWysłany 06.02.2014 o 12:31
MISTRZOSTWO!!! W TYM POŚCIE ZAPRZECZYŁES TEMU CO NAPISAŁES W POPRZEDNIM.
Paulina
OdpowiedzUsuńWysłany 09.11.2016 o 15:53
Ja się zgadzam,jeżeli chodzi o porównanie głównego czatu jako do wielkiej ulicy…. To prawda , można tam spotkać różnych ludzi o różnych osobowościach i charakterach. Nie każdy musi się ze sobą zgadzać, każdy ma prawo do wyrażenia własnego zdania ,do sposobu w jaki się do siebie wyraża ,dlatego uważam,że nie ma sensu za bardzo się przejmować tym ,że ktoś np napisał tak czy siak ,że nazwał pewne rzeczy po imieniu , które są dla niego oczywiste a które są mniej oczywiste dla drugiej osoby i oznaczają np obelgę czego ta druga strona w ogóle nie miała na celu… Myślę,że każdy powinien nauczyć się podchodzić z dystansem do tego miejsca, jednak żeby to było możliwe każdy powinien najpierw nauczyć się podchodzić z dystansem do siebie.