Czat potwornie mnie ostatnio męczy. Masa osobistych spraw różnych ludzi zalała pokoje. Cholera jedna nie wie o co im chodzi, czego chcą i do czego im to potrzebne... (Bo jakoś wątpię, że do szczęścia w życiu, miłości i przyszłości.) (Wolno mi przeklinać?) Wrócę na ten śmietnik za parę dni, kiedy wasze życie zacznie być ciekawsze od mojego. W związku z tym, że zostało mi jeszcze (jakieś) realne życie do zmarnowania, odwołam się krótko do wątku ''eskapizmu'', (matko, serio takie słowo istnieje, a na dodatek ma mądrzejsze znaczenie niż brzmienie :D), który jakoś ''wynikł'' wczoraj.
W sumie chciałbym mieć własne życie poukładane wedle moich zasad. Nie no, mam takie nawet. Tylko jakoś - ja sobie, życie sobie. No, ale tworzę sobie takie. Mam taką poduszkę w niebieskiej poszewce i głównie to na niej opieram łeb, kiedy sobie wyobrażam. Masę dziwnych rzeczy. Np. wyobrażam sobie jak płaczę. Przypominam sobie jak się wywaliłem na łące, w mlecze, bo się potknąłem o jakieś średniej jakości kretowisko i jakie to było żałośnie zabawne, słyszałem rzekę kilka metrów dalej, widziałem absolutnie niebieskie niebo. Albo jak leżałem na kurtce, rozłożonej na trawie i patrzyłem na ludzi, którzy idą szlakiem w góry. I tak sobie wyobrażam swoje życie. Wiecznie na plecach - wygodnie, bez pośpiechu, wiecznie gapiąc się na to, co zaiwania dookoła, wiecznie w jednym, dobrym miejscu. Chciałbym tego. Żeby nikt nie dzwonił kiedy zasypiam, nie stukał mnie wózkiem w markecie, nie rzucał mi petów na balkon. Niech sobie je rzuca na swoje życie. Niech sobie wymyśli co z nimi chce zrobić, niech sobie je wsadzi w kieszeń, czy coś i wywala w swoim domu. Jak nie, to od razu niech krzyczy: ''zaśmiecam komuś życie i jestem z tego dumny''.
Tak, ja też tak robię. Bo wszyscy tak robią i będą robić, i każdy dobrze o tym wie. Każdy zaśmieca innym życie swoimi problemami, zachciewajkami, planem dnia, tekstami, bo nie każdy chce słuchać, nie każdy chce wysłuchać.
Czy to nie ironia, że wciskamy sobie nawzajem ten debilizm, na siłę, bo każdy ma prawo do własnego debilizmu, którym wyraża swoje ''ja'', a jednocześnie - innym wara od tego?
Chciałbym mieć życie bez tego debilizmu, bez ciągłego udowadniania swojej wartości w świecie, w którym wszyscy się mylą, nic nie wiedzą o innych, są kretynami i umrą kretynami, i nikt nie będzie się tym przejmował.
Przejmujecie się moim życiem skoro nawet na własne was nie stać?
Zuza
OdpowiedzUsuńWysłany 04.02.2014 o 21:53
Skoro Ci tak zle i nie rozumiesz tego swiata po co wchodzisz na ten czat. Nikt Cie na siłe tu nie trzyma.
xyz aa (ta sama osoba co Zuza)
OdpowiedzUsuńWysłany 04.02.2014 o 23:59
SZANOWNY PANIE MRÓWKO PRZESTAŃ PAN GWIAZDORZYĆ. TEN CAŁY BLOG NIE JEST ZŁAMANEGO GROSZA WART. STEK BZDUR .